Zdaniem prokuratury to on udusił dwie młode kobiety trudniące się przydrożną prostytucją. Jedną z Bułgarii, drugą z Ukrainy. Jedną w Markach, jedną w Kobyłce.
Do pierwszego mordu doszło w maju, ale dopiero miesiąc później znaleziono zwłoki kobiety. – To był w zasadzie szkielet, tkanki miękkie były zjedzone przez zwierzęta – mówi jeden z policjantów.
Nie wiadomo kim była ofiara, ani kiedy i w jaki sposób zginęła. Nikt nie zgłosił jej zaginięcia. Ale biegłym medycyny sądowej udało się ustalić, że kobieta została uduszona.
Podczas wakacji w lasach pod Kobyłką znaleziono kolejne zwłoki. Biegli ustalili, że ofiara była duszona, poza tym sprawca zadał jej jeszcze cios nożem. Do zabójstwa miało dojść dzień przed znalezieniem ciała.
Po drugiej zbrodni policjanci powiązali obie sprawy. – Obie ofiary trudniły się prostytucją, obie zginęły nagle w trakcie swojej pracy – zdradza jeden z policjantów. Mówi, że wiele wskazywało na to, że w okolicach Warszawy pojawił się morderca polujący na prostytutki