Od ubiegłego czwartku wyborcy, którzy stwierdzili nieprawidłowości podczas głosowania 25 października, mogą oficjalnie przeciw nim zaprotestować. – Można to zrobić od dnia opublikowania wyników wyborów w Dzienniku Ustaw. Ukazały się one w środę 28 października, więc od czwartku można już składać protesty – tłumaczy Krzysztof Michałowski z biura prasowego Sądu Najwyższego.

Od dnia ogłoszenia wyników w Dzienniku Ustaw wyborcy mają siedem dni na złożenie skargi. Jak poinformowano nas w Sądzie Najwyższym, do poniedziałku takich spraw wpłynęło w sumie dziesięć. Czego dotyczyły? Błąd zauważył np. przewodniczący jednej z komisji wyborczych z Tychów. Jego zdaniem komisja omyłkowo i nieumyślnie przypisała głosy pomiędzy kandydatami w ramach jednej z list wyborczych. Do pomyłki miało dojść podczas przepisywania liczby głosów z brudnopisu do protokołu roboczego, kiedy to głosy oddane na jednego z kandydatów przypisano innemu na tej samej liście.

Na razie żaden z prawidłowo złożonych protestów nie został rozpatrzony. Sąd Najwyższy ma na to 90 dni. Tylko raz w historii wyborów po 1989 roku protesty spowodowały ponowne głosowanie. Do powtórki doszło w 2005 r. w wyborach do Senatu w okręgu częstochowskim. – Było to po protestach dotyczących braku wydruku komitetów obok nazwisk kandydatów – tłumaczy biuro prasowe PKW.

Po wyborach parlamentarnych w 2011 roku do Sądu Najwyższego wpłynęło 157 protestów, z czego za zasadne w całości lub części sąd uznał 20, ale żadne ze stwierdzonych nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów.