Reguły gry ustalają tabloidy

Rozmowa z Małgorzatą Molędą-Zdziech, socjologiem i politologiem z SGH

Aktualizacja: 11.01.2016 22:53 Publikacja: 11.01.2016 18:44

Reguły gry ustalają tabloidy

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Tygodnik „Wprost" na okładce przebrał najważniejszych niemieckich polityków w nazistowskie mundury. Dlaczego okładki opiniotwórczych czasopism coraz częściej wyglądają jak te w tabloidach?

Małgorzata Molęda-Zdziech: Dziennikarze, walcząc o czytelnika, sięgają po wszystkie chwyty, w tym szokujące obrazy, fotomontaże. Dziś nawet w prasie opiniotwórczej zaczyna dominować obraz, to on „sprzedaje temat", przyciąga uwagę czytelnika. Obraz, zdjęcie uruchamiają emocje, a te są nam wspólne, bez względu na wykształcenie, pochodzenie społeczne, płeć. Stosując zatem taką strategię, medialni nadawcy otwierają się na szeroką grupę odbiorców. Przygotowując tekst, musimy myśleć, do kogo go adresujemy, kim jest nasz odbiorca, jakie są jego kompetencje kulturowe.

Tylko po co prasa opiniotwórcza poszerza krąg odbiorców?

Czytelnictwo prasy cały czas spada, a liczba mediów się zwiększa. To tabloidy ustalają dziś reguły gry na medialnym rynku: kryteria selekcji i sposobu przekazu informacji, sposób zwracania się do odbiorców. Jeśli inne pisma chcą walczyć o czytelnika, muszą się do tych reguł dostosować.

To polska specyfika?

Wcale nie jesteśmy wyjątkiem. Media są jednym z najbardziej zglobalizowanych sektorów gospodarki. Korporacje medialne na całym świecie posługują się podobnymi technikami. Ich celem jest przede wszystkim zysk, toteż próbują swoje produkty kierować do jak najszerszej grupy odbiorców. Muszą zatem upraszczać język, by przekaz był zrozumiały dla wszystkich. Mogą przy tym manipulować mniej wykształconym odbiorcą. Prymat logiki ekonomii powoduje, że funkcje informacyjne, edukacyjne mediów zostały wyparte przez funkcje rozrywkowe, bo to, co bawi, sprzedaje się najlepiej.

Może to dobry sposób: próbować sprzedać jak najwięcej gazet za pomocą intrygującej okładki, bo dzięki temu czytelnicy dotrą do ciekawych artykułów w piśmie?

Problem polega na tym, że czytelnicy często patrzą jedynie na tytuł i tzw. lead, w którym na początku artykułu stawiane są główne tezy. Świat niesłychanie przyśpieszył, mało kto ma dziś czas na czytanie całych artykułów...

W jaki sposób to wszystko oddziałuje na politykę?

Współczesna polityka ulega zarówno mediatyzacji, jak i celebrytyzacji. Politycy zaczynają się zachowywać według reguł, które niegdyś zarezerwowane były dla gwiazd show-biznesu: chętnie pozują do zdjęć, nadużywają konferencji prasowych, upubliczniają swoją prywatność w wywiadach, w kampaniach wyborczych, mówią językiem zwykłych ludzi. Nikogo nie dziwią już zamawiane sesje zdjęciowe pokazujące, jak politycy spędzają święta czy urlop. Tylko przy takiej prezentacji polityków umykają rzeczowa dyskusja i debata, ideologiczne spory. Nie ma już na nie miejsca.

—rozmawiał Michał Płociński

Rzeczpospolita: Tygodnik „Wprost" na okładce przebrał najważniejszych niemieckich polityków w nazistowskie mundury. Dlaczego okładki opiniotwórczych czasopism coraz częściej wyglądają jak te w tabloidach?

Małgorzata Molęda-Zdziech: Dziennikarze, walcząc o czytelnika, sięgają po wszystkie chwyty, w tym szokujące obrazy, fotomontaże. Dziś nawet w prasie opiniotwórczej zaczyna dominować obraz, to on „sprzedaje temat", przyciąga uwagę czytelnika. Obraz, zdjęcie uruchamiają emocje, a te są nam wspólne, bez względu na wykształcenie, pochodzenie społeczne, płeć. Stosując zatem taką strategię, medialni nadawcy otwierają się na szeroką grupę odbiorców. Przygotowując tekst, musimy myśleć, do kogo go adresujemy, kim jest nasz odbiorca, jakie są jego kompetencje kulturowe.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?