Kwestie symboliki wojskowej i celebry były dla Antoniego Macierewicza nie mniej ważne od zakupów ciężkiego sprzętu dla armii. A jego obietnice opozycja określała „festiwalem propagandy".
Zrzucone mundury
Swoje urzędowanie Macierewicz zaczął od „przeorania" kadrowego. Z wojska odeszli generałowie Mirosław Różański, dowódca generalny, Mieczysław Gocuł, szef Sztabu Generalnego WP, a także Marek Tomaszycki, dowódca operacyjny. Stanowiska stracili też wszyscy kluczowi dowódcy niższych szczebli, m.in. Wojsk Specjalnych, Inspektoratu Uzbrojenia.
Spowodowało to rozchwianie kadrowe w wojsku. Jak tłumaczy nam jeden z emerytowanych generałów, „wojsko planuje z wyprzedzeniem", a Macierewicz tę ścieżkę awansu zachwiał. Awansował pułkowników bez doświadczenia dowódczego, a także odpowiedniego wykształcenia. Postawił na ludzi nieuwikłanych w układy z poprzednią ekipą rządową i współpracę z WSI.
Trwający od kilku miesięcy konflikt z Pałacem Prezydenckim skutkował zaś wstrzymaniem awansów generalskich. Teraz generałów mamy 66, ale ich liczba zmniejszy się w tym roku, bo kolejni osiągną wiek emerytalny.
Ten sam konflikt spowodował, że opóźnione zostały prace związane ze zmianą systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi.