Kim jest wróg Krzysztofa Olkowicza

„Strzelałem do stoczniowców”, „donosiłem na kolegów, „załatwiałem Marcinowi P. z Amber Gold przerwy w odbywaniu kary” - ktoś w podły sposób podszywa się pod Krzysztofa Olkowicza, głównego koordynatora do spraw Ochrony Zdrowia Psychicznego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. List rzekomo skruszonego Olkowicza otrzymały redakcje i dyrektorzy zakładów więziennych.

Publikacja: 22.06.2018 18:18

Kim jest wróg Krzysztofa Olkowicza

Foto: BROP

„Po dokonaniu szeregu przemyśleń podjąłem życiową decyzję o wstąpieniu z dniem 1.07. 2018 r. do zakonu cystersów w Krakowie-Mogile i spędzeniu tam reszty mojego życia” - tak zaczyna się list przysłany do redakcji „Rzeczpospolitej” a podpisany przez Krzysztofa Olkowicza, byłego dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Koszalinie, który zasłynął tym, że zapłacił grzywnę za niepełnosprawnego skazanego, który ukradł batonik za 99 gr. Olkowicz jest dziś prawą ręką Adama Bodnara, Rzecznika Praw Obywatelskich. Pracuje w Gdańsku.

List przyszedł do nas w kopercie z Gdańska, został napisany na komputerze. Na dole widnieje pieczątka „główny specjalista ROP Krzysztof Olkowicz” i podpis.

List zawiera szokującą treść na temat życia Olkowicza, który chce wyznać „swoje grzechy” by „oczyścić sumienie” przed wstąpieniem do zakonu. Szkopuł w tym, że autorem nie jest - jak sprawdziliśmy - Olkowicz. Ktoś się pod niego podszył. - Nigdy nie miałem pieczątki i tak się nie podpisywałem - mówi nam Krzysztof Olkowicz kiedy pokazaliśmy mu list.

„Wyznania” rzekomego Olkowicza traktują o tym jak został tajnym współpracownikiem SB, a potem, w stanie wojennym wstąpił do Służby Bezpieczeństwa. „Bardzo mi imponowało, że mogę bezkarnie wyżywać się na ludziach i z tego korzystałem”. Rzekomo z powodu okrucieństwa („strzelałem z bramy do stoczniowców”) musiał odejść z SB. W liście fałszywy Olkowicz pisze także że w czasie kiedy był asesorem sądowym (to prawda Olkowicz pracował w sądzie pod koniec lat 80) wydawał wyroki „po układach”. Potem wrócił do służby więziennej. Miał też pomagać prezesowi Amber Gold Marcinowi P. w przerwach w odbywaniu kary na prośbę „możnych ludzi z Gdańska” (faktycznie P. siedział w areszcie w Słupsku i wyszedł dzięki przerwom w karze). Rzekomy Olkowicz zdradza też że to on sam doniósł na siebie do ministerstwa sprawiedliwości w sprawie zapłacenia grzywny za batonika by „zagrać rolę człowieka wrażliwego na krzywdę ludzką”.

Krzysztof Olkowicz w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznaje, że w służbie więziennej, w której pracował ponad 30 lat napytał sobie wielu wrogów. I to wśród podwładnych funkcjonariuszy, których wyrzucił ze służby m.in. za pobicie skazanych. - Mam swoje przypuszczenia nawet kto może być autorem tej mistyfikacji. Cóż, wiem, że podłość ludzka nie zna granic - mówi Olkowicz. Sprawa jego epizodu w SB jest znana. W latach 1982-83 był funkcjonariuszem MO w wydziale II kontrwywiadu. Na własną prośbę został zwolniony ze służby po 16 miesiącach. Za ten okres został zdezubekizowany (obniżono mu emeryturę).

Jaki cel miałby mieć autor, który podszył się pod Olkowicza? - Nie wiem, to efekt jakieś głębokiej frustracji. Pewnie liczył, że ktoś w to uwierzy, może to opublikuje - zastanawia się były dyrektor.

Olkowicz zasłynął w Polsce kiedy we wrześniu 2013 r. wpłacił część grzywny za Arkadiusza K. przebywającego w koszalińskim areszcie za kradzież wafelka o wartości 99 groszy. Chory psychicznie mężczyzna trafił do aresztu, ponieważ nie był w stanie uiścić 100 zł grzywny. Podwładni Olkowicza powiadomili Ministerstwo Sprawiedliwości o podejrzeniu naruszenia przez dyrektora przepisu, który zabrania uiszczania za więźnia grzywny, jeśli nie jest się bliską mu osobą. Sąd uznał że jest winny złamania prawa ale nie nałożył na niego kary.

Krzysztof Olkowicz zamierza z listem pójść na policję. - Złożę zawiadomienie. Być może uda im się ustalić autora - deklaruje były dyrektor.

Ten sam list w piątek otrzymali dyrektorzy zakładów karnych na Pomorzu. - Tak dziwnie na mnie patrzono a jak nie wiedziałem o co chodzi - przyznaje Krzysztof Olkowicz.

„Po dokonaniu szeregu przemyśleń podjąłem życiową decyzję o wstąpieniu z dniem 1.07. 2018 r. do zakonu cystersów w Krakowie-Mogile i spędzeniu tam reszty mojego życia” - tak zaczyna się list przysłany do redakcji „Rzeczpospolitej” a podpisany przez Krzysztofa Olkowicza, byłego dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Koszalinie, który zasłynął tym, że zapłacił grzywnę za niepełnosprawnego skazanego, który ukradł batonik za 99 gr. Olkowicz jest dziś prawą ręką Adama Bodnara, Rzecznika Praw Obywatelskich. Pracuje w Gdańsku.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations