Reprezentacja Polski wracająca na MŚ po 52 latach przerwy znalazła się w grupie A razem z Chinami, Wenezuelą i Wybrzeżem Kości Słoniowej. Polacy są, obok gospodarzy, faworytami do awansu do kolejnej fazy turnieju, zwłaszcza że rywalom kłopotów nie brakuje.
W drużynie prowadzonej przez Mike'a Taylora wszyscy są zdrowi, a jedyny poważny zgrzyt, czyli rezygnacja z występu w turnieju Macieja Lampego, zdarzył się dawno temu. Można się było z tą myślą oswoić i taktycznie przygotować, zwłaszcza że do kadry wrócił Damian Kulig, występujący na tej samej pozycji.
Najgroźniejszym rywalem będą Chińczycy, niesieni dopingiem kibiców. Dla nich awans do kolejnej rundy jest obowiązkiem. Gospodarze to w Azji jedna z potęg. W ostatnich latach zdarzały się Chińczykom słabsze występy, ale to ciągle mocna ekipa.
Gospodarze najgroźniejsi powinni być w strefie podkoszowej, gdzie mają dwóch zawodników z doświadczeniami z NBA. Największą gwiazdą jest Yi Jianlian, wybrany z numerem 6 w drafcie przez Milwaukee Bucks. To był czas największej popularności innego wielkoluda z Chin Yao Minga. Yi miał zostać jego następcą i chociaż takiej kariery jak rodak nie zrobił, to pięć sezonów spędzonych na parkietach najlepszej ligi świata robi wrażenie. Yi na pewno pomógł też w budowie popularności koszykówki w Chinach.
Teraz Chińczycy mają nadzieję, że karierę, przynajmniej na miarę Yi, zrobi kolejny podkoszowy Zhou Qi. Na razie zagrał 21 spotkań dla Houston Rockets i w nowym sezonie wróci do ligi chińskiej. Do tego duetu trzeba dodać jeszcze mierzącego 214 cm i ważącego 122 kg Wang Zhelina.