NBA: Gigantyczne pieniądze dla Antetokounmpo

Gwiazdor Milwaukee Bucks przedłużył o pięć lat umowę z klubem. W tym czasie zarobi 228 mln dolarów.

Publikacja: 16.12.2020 11:57

NBA: Gigantyczne pieniądze dla Antetokounmpo

Foto: AFP

Na tę decyzję z niecierpliwością czekali nie tylko kibice w Wisconsin, ale w całych Stanach Zjednoczonych. Giannis Antetokounmpo miał czas na podjęcie decyzji do 21 grudnia (dzień później startuje sezon NBA). Jeśli nie przedłużyłby umowy z obecnym klubem, to za kilka miesięcy trafiłby na rynek wolnych agentów i każda drużyna mogłaby mu złożyć ofertę. Chętnych na zatrudnienie jednego z największych gwiazdorów NBA na pewno by nie zabrakło. Mówiło się m.in. o planach New York Knicks, którzy od kilku lat próbują wrócić do dawnej świetności.

Antetokounmpo przeciął te spekulacje, ogłaszając w mediach społecznościowych „To jest mój dom, to jest moje miasto”. Ostatnie dwa sezony były dla niego bardzo udane. Został dwukrotnie wybrany MVP, a ostatnio także najlepszym obrońcą. Przed nim tylko dwóch koszykarzy zdobyło w jednym roku te nagrody: Michael Jordan i Hakeem Olajuwon. Z Antetokounmpo w składzie Bucks z jednej ze słabszych drużyn Konferencji Wschodniej stali się kandydatami do mistrzostwa, chociaż do finału NBA jeszcze nie awansowali. W 2019 roku przegrali w finale Wschodu z Toronto Raptors, a ostatnio w półfinale lepsi od nich okazali się Miami Heat.

Antetokounmpo ma jeszcze czas na założenie mistrzowskiego pierścienia. Grę w NBA zaczął w wieku 18 lat, teraz ma 26 i cały czas się rozwija, zdobywa coraz więcej punktów (ostatnio średnio 29,5) oraz ma coraz więcej zbiórek (13,6). Pracuje też dla kolegów - średnio 5,6 asysty na mecz. Od czasów Wilta Chamberlaina nie było koszykarza, który notowałby takie osiągnięcia w trzech najważniejszych kategoriach.

W Milwaukee czekają na pierwsze mistrzostwo od czasów Kareema Abdul-Jabbara, ale na pewno nie przestają wierzyć. Inni wielcy koszykarze też musieli czekać, zanim zaprowadzili drużyny na szczyt: Michael Jordan siedem lat, a LeBron James nawet dziewięć.

Kontrakt Antetokounmpo jest ważny dla całej NBA, która nadspodziewanie dobrze poradziła sobie z kryzysem wywołanym epidemią koronawirusa. Takich pieniędzy nie dostał jeszcze nikt. Nawet najwięksi gwiazdorzy ostatnich lat LeBron James i Stephen Curry podpisywali niższe umowy. James, który niedawno przedłużył umowę z Lakers, bardzo wstrzemięźliwie skomentował informację o fortunie, którą zarobi Grek: „Nie ma podobieństw między moją a jego sytuacją. Są kompletnie różne”. I dodał, że to świetnie, iż Giannis zostaje w Milwaukee. 

Kontrakt Antetokounmpo jest też ważny dla klubów z mniejszych i średnich miast, skąd ostatnio uciekali najwięksi gwiazdorzy. Anthony Davis opuścił Nowy Orlean, Kawhi Leonard przeniósł się z Toronto do Los Angeles, Russell Westbrook pożegnał Oklahoma City, a Golden State Warriors zamienili mniej prestiżowe Oakland na San Antonio.

 

Zwycięzcą całej operacji jest oczywiście sam zawodnik. Antetokounmpo nie tylko zarobi fortunę teraz, ale kiedy skończy się jego obecna umowa będzie miał 31 lat i możliwość podpisania kolejnego, lukratywnego kontraktu.

Na tę decyzję z niecierpliwością czekali nie tylko kibice w Wisconsin, ale w całych Stanach Zjednoczonych. Giannis Antetokounmpo miał czas na podjęcie decyzji do 21 grudnia (dzień później startuje sezon NBA). Jeśli nie przedłużyłby umowy z obecnym klubem, to za kilka miesięcy trafiłby na rynek wolnych agentów i każda drużyna mogłaby mu złożyć ofertę. Chętnych na zatrudnienie jednego z największych gwiazdorów NBA na pewno by nie zabrakło. Mówiło się m.in. o planach New York Knicks, którzy od kilku lat próbują wrócić do dawnej świetności.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Koszykówka
Jeremy Sochan w reprezentacji Polski. Pomoże nam obywatel świata
Koszykówka
Marcin Gortat na świeczniku. Docenił go nawet LeBron James
Koszykówka
Jeremy Sochan pomoże reprezentacji i zagra w Polsce. Zabierze nawet kucharza
Koszykówka
NBA. Jeremy Sochan lepszy od Brandina Podziemskiego. Zdobył 20 punktów
Koszykówka
Reprezentacja polskich koszykarzy czeka na lwa. Czy będzie nim rewelacyjny debiutant NBA?