Po pierwszym meczu w kompleksie Disneya pod Orlando mogło się wydawać, że najtrudniejsze zadanie LeBron James i koledzy już wykonali. Łatwo pokonali Miami Heat i w dodatku pokazali, że obrona strefowa, którą często stosował trener Erik Spoelstra nie jest w stanie ich zatrzymać. W dodatku kontuzje odnieśli dwaj liderzy zespołu z Florydy: Bam Adebayo (wystąpił w czwartym meczu) i Goran Dragić.

Okazało się jednak, że kłopoty tylko wzmocniły rywali, a im dłużej trwa finałowa rywalizacja, tym mniej młodym zawodnikom Heat trzęsą się ręce. Szkoleniowiec Heat zawęził rotację w trakcie spotkań i wpuszcza na parkiet praktycznie tylko po ośmiu, najbardziej sprawdzonych graczy, w trakcie meczu. W dodatku na najwyższy poziom wzniósł się lider Heat Jimmy Butler i okazało się, że to trener Lakers Frank Vogel musi szukać nowych rozwiązań.

Ma jednak szerokie pole manewru. W rewelacyjnej formie od początku finałowej serii jest Anthony Davis i to on został wysłany do pilnowania Butlera. Podkoszowy Lakers był kluczem do twardej obrony. Kiedy on przebywał na parkiecie, rywale mieli problem ze zdobywaniem punktów. Heat przegrali pierwszą kwartę, ale kiedy Davis usiadł na kilka chwil na ławce rezerwowych, niemal natychmiast wyszli na prowadzenie. Davis utrudniał im życie do tego stopnia, że trafili tylko sześć z 19 rzutów, które oddali, stojąc naprzeciwko niego.

Jakby tego było mało, znów zagrał dobrze w ataku, rzucając 22 punkty. LeBron James dodał od siebie 28 punktów, chociaż w pierwszej połowie miał spore problemy z trafianiem. Heat odpowiadali również twardą obroną (osiem przechwytów), ale za mało potrafili zdziałać w ataku. W ostatnich minutach czwartej kwarty dało o sobie znać większe doświadczenie graczy Lakers. Kentavious Caldwell-Pope rzucił wtedy pięć punktów, a Rajon Rondo dodał od siebie ważne podanie, po którym za trzy punkty trafił Davis. Po tym rzucie Lakers prowadzili 100:93, a na zegarze zostało niecałe 25 sekund czasu gry i było wiadomo, że LeBron oraz koledzy już nie wypuszczą zwycięstwa z rąk.

Lakers brakuje już tylko jednego zwycięstwa do tytułu mistrzów NBA. Piąte spotkanie odbędzie się w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu.