Mistrzostwa świata w koszykówce: Wielka walka, Chiny pokonane

Po zaciętym meczu reprezentacja Polski pokonała Chiny 79:76 i jest już pewna awansu do drugiej rundy mistrzostw świata.

Aktualizacja: 02.09.2019 18:06 Publikacja: 02.09.2019 16:41

Mistrzostwa świata w koszykówce: Wielka walka, Chiny pokonane

Foto: AFP

Stawka tego meczu była bardzo wysoka, nawet pierwsze miejsce w grupie, bo Wenezuela i Wybrzeże Kości Słoniowej to drużyny, które dość wyraźnie odstają poziomem. Zwycięstwo pomagałoby też w kolejnej części turnieju, bo zdobyte punkty zabiera się ze sobą.

Nic dziwnego, że trybuny w hali Wukesong Arena wypełniły się po brzegi. Byli kibice w biało-czerwonych koszulkach, ale niknęli w tłumie miejscowych fanów, którzy z całych sił dopingowali swoich bohaterów. W tych warunkach ciężko było nawet usłyszeć się na parkiecie.

Najgroźniejszą bronią Chińczyków byli bardzo wysocy podkoszowi, z największą gwiazdą Yi Jianlanem, który przez kilka lat grał w NBA. Właśnie on zdobył pierwsze punkty spod kosza, a potem jeszcze dołożył trafienie z dystansu. Tak samo trafił Zhou Qi, co było o tyle zaskakujące, że w pierwszym meczu Chińczycy jako cała drużyna mieli olbrzymie problemy z trafianiem za trzy punkty. Aktywny był też rozgrywający Ailun Guo, którego krył Mateusz Ponitka, lepszy obrońca niż AJ Slaughter.

Plan Polaków zakładał wyciąganie wysokich chińskich daleko od kosza, granie jeden na jeden i wymuszanie fauli. Plan się udawał i lider Chińczyków Yi szybko popełnił trzy przewinienia. Problemem biało-czerwonych były jednak przestrzelone rzuty z dystansu i dzięki temu gospodarze zbudowali w pierwszej kwarcie bezpieczną przewagę.

Druga kwarta to był popis Polaków, zwłaszcza Ponitki, który trafiał spod kosza, wymuszał faule, zmuszał rywali do błędów. Dużo energii wniósł do gry z ławki rezerwowych Michał Sokołowski, świetnie odnalazł się też młody Aleksander Balcerowski, który trafił nawet za trzy punkty. Kiedy zaczął trafiać AJ Slaughter, Polacy zaczęli budować bezpieczną przewagę.

Rozgrywający Ailun Guo, coraz bardziej sfrustrowany, popełniał kolejne przewinienia, aż w końcu po pięciu przewinieniach zakończył udział w meczu już w połowie trzeciej kwarty.

Czwarta kwarta to twarda, fizyczna walka. Dużo było przewinień, zamieszania, fauli, szarpanej gry. Polacy mieli problemy ze zdobywaniem punktów, Chińczycy powoli odrabiali straty, a siła dopingu systematycznie rosła. Kiedy zrobiło się 63:61 dla Chin trybuny eksplodowały. Trener Mike Taylor wziął przerwę na żądanie. Polacy niestety, przestali trafiać także rzuty wolne, dwa razy pomylił się Ponitka, raz spudłował Slaughter.

W końcówce błędy popełniały obie drużyny. Yi dał się zamknąć w narożniku i nie trafił rzutu z półdystansu, Sokołowski spudłował za trzy punkty, za chwilę Zhou popełnił faul w ataku. Polacy mieli szansę, ale Slaughter nie trafił z dystansu. Końcówka była bardzo nerwowa.

Sędziowie w ostatnich sekundach podejmowali kontrowersyjne decyzje, odgwizdując faul Slaughtera, kiedy Ponitka czysto zabrał piłkę. Za chwilę przyznali tylko dwa rzuty wolne Slaughterowi, który był faulowany przy rzucie za trzy punkty. Wtedy sprawy wziął w ręce Ponitka. Przechwycił piłkę Chińczyków przy wznowieniu, pognał na kosz i był faulowany. Trafił jeden wolny i doszło do dogrywki. W dodatkowym czasie widać było ogromne nerwy obu drużyn, zawodnicy pudłowali spod kosza. Polacy trafiali wolne: najpierw Hrycaniuk, potem Ponitka. Na 10 sekund przed końcem Polacy prowadzili dwoma punktami, Chińczycy mieli piłkę, ale Polacy ich przechytrzyli. Slaughter nie skakał przed nosem rywalowi, ale odwrócił się, żeby odcinać od podania każdego wychodzącego do podania zawodnika.

Chiny - Polska 79:76 (25:15, 10:24, 19:18, 18:15; dogr. 4:7)

Punkty dla Polski: Ponitka 25, Slaughter 22, Cel 7, Balcerowski 6, Kulig 6, Waczyński 4, Sokołowski 3, Hrycaniuk 2, Olejniczak 2.

Stawka tego meczu była bardzo wysoka, nawet pierwsze miejsce w grupie, bo Wenezuela i Wybrzeże Kości Słoniowej to drużyny, które dość wyraźnie odstają poziomem. Zwycięstwo pomagałoby też w kolejnej części turnieju, bo zdobyte punkty zabiera się ze sobą.

Nic dziwnego, że trybuny w hali Wukesong Arena wypełniły się po brzegi. Byli kibice w biało-czerwonych koszulkach, ale niknęli w tłumie miejscowych fanów, którzy z całych sił dopingowali swoich bohaterów. W tych warunkach ciężko było nawet usłyszeć się na parkiecie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Koszykówka
Jeremy Sochan w reprezentacji Polski. Pomoże nam obywatel świata
Koszykówka
Marcin Gortat na świeczniku. Docenił go nawet LeBron James
Koszykówka
Jeremy Sochan pomoże reprezentacji i zagra w Polsce. Zabierze nawet kucharza
Koszykówka
NBA. Jeremy Sochan lepszy od Brandina Podziemskiego. Zdobył 20 punktów
Koszykówka
Reprezentacja polskich koszykarzy czeka na lwa. Czy będzie nim rewelacyjny debiutant NBA?