Spotkanie w Toruniu spełniło chyba wszystkie nadzieje kibiców. Była walka, emocje, efektowne akcje, a na trybunach głośny doping. Były też pomysły trenerów, jak przechytrzyć rywala, jak podkreślić własne atuty i ukryć słabości. Gospodarze starali się jak najwięcej akcji kończyć spod kosza, bo wysocy gracze to najmocniejsza broń Polskiego Cukru. Anwil odpowiadał rzutami z dystansu i zespołowymi akcjami.

Świetnie dysponowany był Chase Simon, który w całym meczu zdobył dla zespołu z Włocławka 28 punktów.
Do przerwy Anwil rzucił aż 50 punktów i wydawało się, że dalej będzie się tylko rozpędzał, zwłaszcza że pechowo urazu doznał Łukasz Wiśniewski, który przebiegając tuż przy linii bocznej nadepnął na nogę swojego trenera i skręcił staw skokowy.

Tak się jednak nie stało. W drugiej połowie gospodarze znaleźli sposób na rzuty rywali z dystansu i wyszli na prowadzenie. Kiedy robiło się nerwowo, pomagała walka o zbiórki, blok Damiana Kuliga na Aaronie Broussardzie czy świetne akcje Bartosza Diduszki. Końcówka była nerwowa, ale gospodarze nie wypuścili już prowadzenia. Kolejne spotkanie już w sobotę. Gra się do czterech zwycięstw.

Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22)