Sarkar przekonuje, że im więcej wiemy o Wszechświecie i jego rozszerzaniu się, tym teoria o ciemnej energii robi się coraz bardziej wątpliwa.
Koncepcja ciemnej energii pojawiła się po raz pierwszy w latach 90-tych XX wieku, kiedy naukowcy zauważyli, że światło emitowane przez supernową było słabsze niż się spodziewano. Astronomowie Saul Perlmutter, Brian Schmidt i Adam Riess postawili wówczas hipotezę, że to efekt rozszerzania się Wszechświata, za który miałaby być odpowiedzialna ciemna energii. W 2011 roku uczeni ci zostali nagrodzeni Nagrodą Nobla w dziedzinie fizyki.
- Od początku byłem sceptyczny - mówi teraz Sarkar w rozmowie z magazynem "Horizon".
W 2014 roku Sarkar i jego koledzy rozpoczęli analizę danych, na podstawie których powstała hipoteza o ciemnej energii - wyniki osłabiły tę hipotezę. Teraz Sarkar twierdzi, że ciemna energia nie istnieje, a rozszerzanie się Wszechświata jest efektem "masowych przepływów" (w biologii terminem tym określa się przepływ wody w drewnie lub substancji rozpuszczonych wraz z wodą w łyku z miejsca o wyższym ciśnieniu do miejsca o niższym ciśnieniu hydrostatycznym) w różnych częściach Wszechświata. To tłumaczy - zdaniem Sarkara - dlaczego w różnych częściach Wszechświata szybkość jego rozszerzania osiąga różne wartości. Założenie o ciemnej energii było błędne - jak tłumaczy Sarkar - ponieważ oparto je o obserwację supernowych z tej samej części kosmosu.
- To jak bycie w samochodzie i rejestrowanie, że inne samochody jadą coraz szybciej, bo się od ciebie oddalają. A może one wcale nie przyspieszają, może to ty zwalniasz - tłumaczy uczony.