Militaryzacja kosmosu: Powrót do gwiezdnych wojen

Prezydent Donald Trump poparł pomysł budowy amerykańskich wojsk kosmicznych, które miałyby chronić przed agresją ze strony Rosji i Chin.

Aktualizacja: 23.03.2018 20:14 Publikacja: 22.03.2018 17:05

Militaryzacja kosmosu: Powrót do gwiezdnych wojen

Foto: 123RF

– Przestrzeń kosmiczna to domena działań wojennych, podobnie jak ląd, powietrze i morze. Dlatego możemy zacząć prace nad stworzeniem specjalnych sił kosmicznych. Jeśli mamy wojska powietrzne, to możemy mieć także wojska kosmiczne – oświadczył kilka dni temu prezydent Trump podczas przemówienia wygłoszonego do amerykańskich wojskowych w bazie sił powietrznych w San Diego.

35 lat wcześniej podobnego sformułowania użył w orędziu do narodu prezydent Ronald Reagan, który chciał zbudować system kosmicznej obrony przeciwrakietowej USA przed atakiem balistycznym ze strony Związku Radzieckiego.

Ostatecznie gwiezdne wojny Reagana spaliły na panewce, ale pomysł uzbrojenia statków orbitalnych w działa laserowe ciągle wzbudza zainteresowanie amerykańskich polityków i wojskowych. Wielkim orędownikiem utworzenia szóstego rodzaju wojsk w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych jest kongresmen Michael J. Rogers ze stanu Michigan. Ten wpływowy republikański wiceprzewodniczący podkomisji ds. sił strategicznych Izby Reprezentantów zwraca uwagę, że Rosja i Chiny od kilku lat intensywnie rozwijają programy militaryzacji przestrzeni kosmicznej.

Wspólna Obrona Ziemi

Już w 2011 roku Dmitrij Rogozin, ówczesny pełnomocnik prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. obrony przeciwrakietowej i jednocześnie ambasador Rosji przy NATO zgłosił zaskakującą propozycję utworzenia międzynarodowych sił rakietowych do obrony przed zagrożeniem z kosmosu. Inicjatywie tej nadano kryptonim „Strategiczna Obrona Ziemi" (SOZ). Projekt został przedstawiony przez Rogozina w artykule zamieszczonym na łamach największego, niezależnego rosyjskiego dziennika „Kommiersant” .

Na czym miał polegać tajemniczy projekt rakietowej obrony naszej planety? I przeciw jakiemu zagrożeniu z przestrzeni kosmicznej miałby być skierowany? Miłośnicy kultowego serialu „Star Trek” wyobrażają sobie zapewne budowę flotylli statków ziemskich skierowanych do obrony przeciw armadzie obcych najeźdźców z kosmosu. Tymczasem podstawowym zadaniem SOZ byłaby obrona rakietowa przeciw obiektom, które NASA określa jako planetoidy potencjalnie zagrażające ziemi (Potentially Hazardous Asteroids – PHAs).  

Do PHAs zalicza się obecnie 1010 ciał niebieskich, które posiadają średnicę wielkości przynajmniej 100 metrów i mogą zbliżać się do naszej planety na odległość mniejszą niż 7,5 miliona kilometrów. Uderzenie takiej planetoidy może spowodować kataklizm zbliżony do tego, który miał miejsce 30 czerwca 1908 roku w środkowej Syberii nad rzeką Podkamienna Tunguska.

Rosjanie proponowali, żeby program SOZ, łączący systemy rakietowe USA, Rosji i państw NATO znajdował się pod kontrolą ONZ.

System ten miał pod względem technicznym nawiązywać do reaganowskiego projektu „Strategicznej inicjatywy obronnej” (SDI) popularnie nazwanej gwiezdnymi wojnami. Przewidywał zastosowanie mobilnych laserów bojowych, które po nieudanych próbach zastąpiono w latach 90. XX wieku obecnie wykorzystywanym urządzeniem EKV (Exoatmospheric Kill Vehicle). Jest ono pojazdem mającym uderzyć nadlatującą rakietę.

Rosyjska propozycja utworzenia wspólnych sił obrony naszej planety nie spotkała się z zainteresowaniem Waszyngtonu i państw NATO. Wobec braku odzewu Rosjanie postanowili zbudować własny system obrony kosmicznej. 1 grudnia 2011 r. Duma Państwowa utworzyła Siły Powietrzno-Kosmiczne Federacji Rosyjskiej, stanowiące połączenie dotychczasowych wojsk powietrznych, obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Ich dowódcą jest obecnie generał pułkownik Wiktor Nikołajewicz Bondariew.

Rosyjskie Dowództwo Kosmiczne posiada trzy główne ośrodki operacyjno-badawcze: Główne Centrum Prób Testowania i Kontroli Przestrzeni Kosmicznej im. G.S. Titova w Krasnoznamensku, Główne Centrum Ostrzegania o Ataku Rakietowym (SPRN) w Solnechnogorsku oraz Główne Centrum Nadzoru Przestrzennego (SKKP) w Nogińskim-9, w obwodzie moskiewskim.

Chiński smok rozwija skrzydła w kosmosie

Należy jednak zaznaczyć, że mimo budzącej podziw nazwy rosyjskie wojska kosmiczne nie mogą się pochwalić technologią militarną, która dawałaby im przewagę nad Amerykanami w przestrzeni orbitalnej. Wojska te dysponują setką starych satelitów nawigacyjnych i szpiegowskich. Nic nie wskazuje jednak, że mogą być one wyposażone w jakikolwiek rodzaj broni.

Zupełnie inaczej przedstawia się perspektywa rozwoju chińskich wojsk kosmicznych. Chińczycy postawili sobie za cel „uzyskanie kontroli nad niską orbitą Ziemi w celu pokonania Stanów Zjednoczonych na Ziemi” i konsekwentnie go realizują, o czym świadczą przeprowadzone w 2015 roku testy hipersonicznego pojazdu szybującego DF-ZF. Osiąga on prędkość od 5 do 10 machów i jest zdolny do przenoszenia głowicy jądrowej.

W listopadzie 2015 roku Chińczycy przeprowadzili także udane testy rakiety ziemia–kosmos przeznaczone do niszczenia satelitów komunikacyjnych, będące odpowiednikami amerykańskiej rakiety balistycznej SM-3, zdolnej zniszczyć lecącego na wysokości 247 km satelitę szpiegowskiego.

Od pięciu lat na orbicie jest także umieszczony zdalnie sterowany, inspekcyjny satelita chiński Shiyan-7, który posiada system wykrywania uzbrojenia w satelitach należących do innych państw. Niektórzy eksperci uważają, że jest on także przystosowany do niszczenia takich satelitów.

Orbitalni Marines

Gwałtowny rozwój chińskich technologii kosmicznych wymusza na Stanach Zjednoczonych konieczność utworzenia Space Corps, związku taktycznego będącego odpowiednikiem marines, włączonego do oddziałów Sił Powietrznych USA. Mimo że budowa korpusu kosmicznego jest na razie jedynie luźną propozycją, to już teraz zapowiedziano powołanie specjalnego generała, który będzie reprezentował ten rodzaj sił zbrojnych w Sztabie Generalnym USA. W przyszłości Space Corps będzie prawdopodobnie szóstym rodzajem amerykańskich sił zbrojnych obok wojsk lądowych (US Army), marynarki wojennej (US Navy), sił powietrznych (US Air Force), Korpusu Piechoty Morskiej (US Marine Corps) i Straży Wybrzeża (US Coast Guard).

W lipcu zeszłego roku podkomisja ds. sił strategicznych Izby Reprezentantów rekomendowała Kongresowi utworzenie tej formacji już w 2018 roku. Projekt przewiduje, że korpus kosmiczny będzie dowodzony przez sekretarza sił powietrznych, podobnie jak Korpus Piechoty Morskiej wchodzi w skład Departamentu Marynarki Wojennej.

Rekomendacja komisji spotkała się z ostrą krytyką Departamentu Obrony, szefów połączonych sztabów i cywilnych ekspertów, w tym m.in. przez byłego dyrektora NASA Seana Charlesa O’Keefe’a. Uważają oni, że pomysł ten w sposób niebezpieczny przenosi wyścig zbrojeń w przestrzeń kosmiczną, która miała być wyłącznie obszarem pokojowych badań naukowych.

– Przestrzeń kosmiczna to domena działań wojennych, podobnie jak ląd, powietrze i morze. Dlatego możemy zacząć prace nad stworzeniem specjalnych sił kosmicznych. Jeśli mamy wojska powietrzne, to możemy mieć także wojska kosmiczne – oświadczył kilka dni temu prezydent Trump podczas przemówienia wygłoszonego do amerykańskich wojskowych w bazie sił powietrznych w San Diego.

35 lat wcześniej podobnego sformułowania użył w orędziu do narodu prezydent Ronald Reagan, który chciał zbudować system kosmicznej obrony przeciwrakietowej USA przed atakiem balistycznym ze strony Związku Radzieckiego.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kosmos
Astronomowie odkryli tajemnice galaktyki z początku istnienia wszechświata
Kosmos
Astronomowie odkryli najjaśniejszy obiekt we Wszechświecie
Kosmos
Nowe odkrycie astronomów. Ważne pod kątem szukania życia poza Ziemią
Kosmos
Tajemnica czarnych dziur „zombie”
Kosmos
Rosjanin pobił rekord przebywania w kosmosie