Oskarżony ksiądz Piotr M. do Sądu Rejonowego w Zgorzelcu wszedł w kajdankach. Prowadziło go kilkoro policjantów. M. śpiewał religijną pieśń: "Zbawienie przyszło przez krzyż/ Ogromna to tajemnica/ Każde cierpienie ma sens/ Prowadzi do pełni życia". Wtórowały mu czekające pod salą rozpraw parafianki z Ruszowa, gdzie M. przez wiele lat był proboszczem. Każda z kobiet trzymała w dłoniach z różaniec. Miały też święte obrazki, które próbowały przekazać przechodzącemu księdzu, ale policjanci nie pozwolili ich wręczyć.
Kobiety podążały za prowadzonym księdzem i weszły na salę rozpraw. Jedna z uklękła i zaczęła się modlić.
Ksiądz Piotr M., proboszcz kościoła pw. Zmartwychwstania Pańskiego we wsi Ruszów na Dolnym Śląsku, jest oskarżony o molestowanie dwóch dziewczynek, które przygotowywał do komunii. Do molestowania miało dojść w minionym roku. Obydwie dziewczynki są lekko upośledzone umysłowo.
Pani E., mama jednej z dziewczynek, która miała być molestowana, bardzo się przed rozprawą denerwowała. Opowiadając o zdarzeniach sprzed roku, płakała.
- Na wspomnienie tamtych sytuacji, moja 10-letnia córka do dziś ma koszmary, budzi się w nocy z krzykiem. Po tym, jak opowiedziała mi, że ksiądz sadzał ją sobie na kolanach, dotykał w nosek, brzuch, w nogi i że ją bolało, nie mogę spokojnie żyć – mówi cicho młoda kobieta - Mała do dziś nie chce patrzeć na rzeczy w kolorze czarnym, bo przypominają jej sutannę. Parę dni temu wpadła w panikę, bo podczas zakupów zobaczyła czarne buty. Zmieniła się. Jest cicha, małomówna, zamknięta w sobie.