40 tys. podopiecznych domów opieki przypłaci epidemię życiem?

Nawet 40 tys. podopiecznych domów pomocy społecznej może przypłacić epidemię życiem.

Aktualizacja: 07.04.2020 06:32 Publikacja: 06.04.2020 18:29

W domu pomocy społecznej w Niedabylu koronawirusa stwierdzono u 52 podopiecznych i ośmiu osób kadry

W domu pomocy społecznej w Niedabylu koronawirusa stwierdzono u 52 podopiecznych i ośmiu osób kadry

Foto: EAST NEWS, Jakub Kamiński

„My mamy gorączkę, a pacjentów nie ma nawet kto przewinąć" – usłyszały w sobotę działaczki radomskiego okręgu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych od pielęgniarki z domu pomocy społecznej (DPS) w Tomczycach pod Grójcem.

Na sytuację w poddanej kwarantannie placówce (na 87 pensjonariuszy koronawirusa ma aż 60 osób) skarżył się jej dyrektor, sam zakażony, tak jak ośmiu innych członków personelu. Twierdził, że chory personel nie miał siły nawet karmić podopiecznych czy podawać im leki. Jedynym ratunkiem byłaby ewakuacja do szpitali.

Pod koniec marca z podobną sytuacją borykał się DPS w podradomskim Niedabylu, gdzie koronawirusa stwierdzono u 52 podopiecznych i ośmiu osób z kadry.

Rozważyć ewakuację

Jak zapewnia Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie, do obu placówek trafiły środki ochronne (kombinezony), a do Tomczyc skierowano lekarza oraz trzech pielęgniarzy. Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł jest zdania, że dla części pensjonariuszy śmiertelnie niebezpieczna może się okazać ewakuacja i należy rozważać pozostawienie ich w placówkach.

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, który jako członek rady powiatu przez wiele lat nadzorował DPS, mówi:

– 40 proc. pensjonariuszy to osoby tak schorowane, że zagraża im najmniejsza infekcja. Pozostawieni bez opieki, w dodatku z chorymi na koronawirusa nie przeżyją. Dlatego należy jak najszybciej przewieźć ich do szpitali – ostrzega. I dodaje, że sytuacja w Tomczycach i Niedabylu to tylko początek koronadomina w DPS-ach, zakładach opiekuńczo-leczniczych czy hospicjach: – To placówki grupujące najciężej chorych i niepełnosprawnych, a jednocześnie najsłabiej dofinansowane. Pracujący tu personel jest tak słabo wynagradzany, że musi pracować w innych miejscach, więc nietrudno o zawleczenie koronawirusa. Co gorsza, to ostatnie miejsce, do jakiego kieruje się środki ochronne. Personel stosuje je wówczas, gdy sam je sobie kupi, uszyje lub wybłaga u władz – mówi Marek Wójcik.

Jak wynika z danych Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami (PFOzN), koronawirus zaatakował już co najmniej 20 DPS-ów w Polsce. Do organizacji regularnie docierają apele o pomoc z ośrodków, w których na 80 pensjonariuszy są trzy osoby personelu, a lada dzień może zabraknąć również ich.

– Tymczasem wiemy, że transmisyjność osób w takich placówkach jest kilka do kilkunastu razy wyższa niż innych obywateli. W Niedabylu jedna pielęgniarka przekazała koronawirusa 60 osobom. Nie pytamy więc dziś, czy osoby z tych placówek umrą, pytamy, jak wiele ze wszystkich 150 tys. pensjonariuszy – mówi Adam Zawisny, wiceprezes Stowarzyszenia Instytut Niezależnego Życia.

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapewnia, że resort przekaże do DPS-ów duże partie środków ochrony osobistej.

Zdaniem Marka Wójcika może być już jednak za późno.

Podobnego zdania są działacze Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami, którzy w liście do prezydenta i premiera ostrzegają, że jeśli w Polsce powtórzy się sytuacja z krajów Europy Zachodniej – Hiszpanii, Francji i Włoch, umrzeć może nawet jedna trzecia mieszkańców domów pomocy społecznej (osoby niepełnosprawne to nawet 40–50 proc. ich mieszkańców), zakładów opiekuńczo-leczniczych i zakładów pielęgnacyjno-opiekuńczych. Razem ponad 40 tys. osób z niepełnosprawnościami i seniorów.

Instrukcje dla placówek

I proponują plan działania kryzysowego: powołanie przy pełnomocniku rządu zespołu zarządzania kryzysowego ds. osób z niepełnosprawnościami korzystających z instytucji stałego pobytu i usług społecznych w związku z epidemią, doprecyzowanie instrukcji dla placówek stałego pobytu oraz zapewnienie ciągłości świadczeń, również z pomocą Wojsk Obrony Terytorialnej.

– Widzimy, że osoby, które na co dzień spotyka dyskryminacja – osoby z niepełnosprawnościami i seniorzy, epidemia dotyka w sposób najbardziej bolesny. Również zagrożenie życia jest dla nich największe – mówi współautor apelu.

„My mamy gorączkę, a pacjentów nie ma nawet kto przewinąć" – usłyszały w sobotę działaczki radomskiego okręgu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych od pielęgniarki z domu pomocy społecznej (DPS) w Tomczycach pod Grójcem.

Na sytuację w poddanej kwarantannie placówce (na 87 pensjonariuszy koronawirusa ma aż 60 osób) skarżył się jej dyrektor, sam zakażony, tak jak ośmiu innych członków personelu. Twierdził, że chory personel nie miał siły nawet karmić podopiecznych czy podawać im leki. Jedynym ratunkiem byłaby ewakuacja do szpitali.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia