Niemcy: Władza w rękach wirusologów

Wskazania medyczne wydają się być dla rządzących ważniejsze od opinii przedstawicieli gospodarki.

Aktualizacja: 29.05.2020 06:05 Publikacja: 27.05.2020 19:39

Prof. Christian Drosten, dyrektor Instytutu Wirusologii przy najważniejszym berlińskim szpitalu Char

Prof. Christian Drosten, dyrektor Instytutu Wirusologii przy najważniejszym berlińskim szpitalu Charité

Foto: AFP

„Ekspertyza Drostena na temat zakażeń dzieci jest z gruntu nieprawdziwa. Od kiedy gwiazda wirusologii o tym wie?” – napisał „Bild”, kwestionując wnioski jednego z raportów, szefa Instytutu Wirusologii w berlińskim szpitalu Charité. Gwałtowny atak największego niemieckiego dziennika na najbardziej znanego w kraju wirusologa prof. Christiana Drostena jest symptomatyczny.

Wpisuje się w rosnącą krytykę działań rządu federalnego oraz części rządów landowych, które zdaniem wielu kręgów gospodarczych zbyt rygorystycznie realizują wskazówki przedstawicieli nauki, co przynosi nieodwracalne szkody gospodarce.

Demokracja lekarska

W przypadku 48-letniego prof. Drostena chodzi o to, że był on do niedawna przeciwnikiem otwarcia szkół i przedszkoli, udowadniając, że dzieci mogą być takimi samymi nośnikami koronawirusa jak dorośli. Tymczasem bez luzowania restrykcji w tym obszarze trudno o znoszenie ograniczeń w sferze gospodarczej.

Drosten zasłynął kilkanaście lat temu badaniami nad wirusem SARS. W czasie epidemii koronawirusa stał się praktycznie z dnia dzień gwiazdą telewizyjnych talk-show, codziennie ukazują się jego podcasty z oceną aktualnej sytuacji i niezmiernie często pojawia się jego nazwisko w programach informacyjnych.

Nie wszystkim się to podoba, o czym świadczą groźby pozbawienia życia. Otrzymał je także Karl Lauterbach, ekspert medyczny wspierający działania Drostena. Są podejrzenia, że nadawcy wywodzą się ze środowisk skrajnej prawicy organizującej demonstracje przeciwko ograniczaniu wolności obywateli w czasie pandemii.

Od samego początku epidemii było też jasne, że istnieje konflikt pomiędzy przedstawicielami nauki a gospodarką. Dał temu dobitnie wyraz pod koniec marca dziennik biznesowy „Handelsblatt”, pisząc, że rozpoczęła się era rządów wirusologów, którzy nie mają pojęcia o gospodarce.

W mediach nie brakowało określeń w rodzaju „demokracja lekarzy”, których rygorystyczne zalecenia przyjmuje bezkrytycznie rząd. W rzeczy samej rząd nie krył, że analizuje szczegółowo dane rządowego Instytutu Roberta Kocha (RKI) i sięga po rady uznanych ekspertów, jak Drosten czy inni profesorowie Alexander Kekulé i Hendrik Streeck.

To na ocenie RKI oparła swą wypowiedź Angela Merkel z marca: o możliwości zakażenia 60–70 proc. obywateli RFN w warunkach braku skutecznej terapii oraz szczepionki. Wydaje się to przesadne, podobnie jak wcześniejsze zapewnienia ekspertów RKI, że nie ma żadnych dowodów, aby noszenie maseczek było konieczne. Lothar Wieler, lekarz weterynarii i szef RKI, do dzisiaj zwraca uwagę, że „maski mogą prowadzić do zaniedbania innych środków ostrożności”.

Szefowa rządu ostrzegała też w marcu w Bundestagu rządy niektórych landów, że zbyt wcześnie zamierzają znosić reżim ograniczeń. – Boleję nad tym, że utracimy uzyskaną przewagę w walce z wirusem – mówił wtedy Drosten.

– Pani kanclerz jest fizykiem i w początkowej fazie epidemii kierowała się zasadniczo wskazaniami nauk medycznych. Jednak w chwili gospodarczego załamania politycy nie mogą nie brać pod uwagę żądań gospodarki – mówi „Rzeczpospolitej” Jochen Staadt, socjolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. W tym roku prognozowany spadek PKB to 8,3 proc.

Interesy, nauka, wiara

Mimo to nie ma mowy o powrocie do normalności. Obecne restrykcje będą obowiązywały do końca czerwca, jednak w tych rejonach, gdzie liczba zakażeń jest niska, złagodzenie jest możliwe już pod koniec przyszłego tygodnia.

To kompromis, o który zabiegał także wiodący niemiecki instytut gospodarczy IFO z Monachium. „Chodzi o to, aby skoordynować dalsze działania w zwalczaniu epidemii z wymogami gospodarki” – czytamy w niedawnym raporcie. Jest w nim także ostrzeżenie, że zbytnie luzowanie ograniczeń zakończyć się może drugą falą epidemii.

Nie ma sprzecznych interesów pomiędzy gospodarką a wymogami medycyny – głosi prof. Drosten. Zwraca uwagę, że współczynnik reprodukcji koronawirusa wynosi obecnie 0,75, co jest poziomem zadowalającym. Ma pretensje do polityków, którzy starają się wywierać presję na naukowców, domagając się szybkich ocen, nie zwracając uwagi na ich wartość naukową.

Z sondaży wynika, że jedna piąta obywateli i tak nie wierzy w relacje polityków i mediów na temat epidemii. Ponad połowa z nich to zwolennicy skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec.

„Ekspertyza Drostena na temat zakażeń dzieci jest z gruntu nieprawdziwa. Od kiedy gwiazda wirusologii o tym wie?” – napisał „Bild”, kwestionując wnioski jednego z raportów, szefa Instytutu Wirusologii w berlińskim szpitalu Charité. Gwałtowny atak największego niemieckiego dziennika na najbardziej znanego w kraju wirusologa prof. Christiana Drostena jest symptomatyczny.

Wpisuje się w rosnącą krytykę działań rządu federalnego oraz części rządów landowych, które zdaniem wielu kręgów gospodarczych zbyt rygorystycznie realizują wskazówki przedstawicieli nauki, co przynosi nieodwracalne szkody gospodarce.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762