Niemcy: Czy ratować tych, którzy i tak zaraz umrą?

Ochrona życia czy ratowanie gospodarki? Dla większości niemieckich polityków ważne jest jedno i drugie. Nie dla wszystkich.

Aktualizacja: 13.05.2020 06:46 Publikacja: 12.05.2020 18:34

Niemcy: Czy ratować tych, którzy i tak zaraz umrą?

Foto: AFP

Nabiera rozmachu ruch protestacyjny przeciwko ograniczaniu wolności osobistej w czasie pandemii. Demonstracje, niekiedy wielotysięczne, odbyły się w kilku dużych miastach, nie wyłączając Berlina. – Zjawisko to może stać się poważnym problemem – ostrzega Holger Münch, szef Federalnej Policji Kryminalnej (BKA). Tym bardziej że w krytyce tej upatrują szansę skrajne ugrupowania z obydwu kierunków sceny politycznej. Ale nie tylko.

Borisa Palmera, burmistrza uniwersyteckiego miasta Tybinga (z parii Zielonych), nie sposób posądzić o skrajne prawicowe poglądy, ale jego opinia na temat strategii walki z koronawirusem zdobywa zwolenników.

– Sformułuję to bardzo brutalnie. Ratujemy ludzi, którzy tak czy owak umrą za pół roku – powiedział w niedawnym wywiadzie. Wywołało to falę krytyki, a burmistrz otrzymał kilka gróźb pozbawienia życia.

Tłumaczył później, iż pragnął jedynie zwrócić uwagę, że kierował się troską o ogromne skutki wywołane zamknięciem gospodarki, i ochrona osób z grupy podwyższonego ryzyka powinna się odbywać bez niepożądanych skutków ubocznych. Mimo to władze Zielonych w landzie Badenia-Wirtembergia uznały postawę Palmera za nieetyczną próbę przeciwstawienia młodszej części członków społeczeństwa starszej grupie obywateli, dla których koronawirus stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo. Wezwano burmistrza, aby oddał legitymację partyjną. Ten nie zamierza tego zrobić ani też nie skorzysta z oferty landowego oddziału liberalnej FDP, który złożył mu natychmiast ofertę zmiany barw partyjnych.

Centrala FDP w Berlinie nie chce mieć jednak nic wspólnego z Palmerem. Sporo sympatii okazała burmistrzowi Alternatywa dla Niemiec (AfD). Ma także nieoczekiwanego obrońcę w osobie Thila Sarrazina, oskarżanego o szerzenie ksenofobii i rasizmu autor książki „Samolikwidacja Niemiec” sprzedanej w nakładzie ponad 1,5 mln egzemplarzy.

Zamieszanie wokół Borisa Palmera świadczy dobitnie o zaostrzającej się debacie na temat kursu obecnej polityki zwalczania wirusa. Wielu niemieckich polityków domaga się nie od dzisiaj jak najszybszego powrotu do normalności. Do liderów tego kierunku należy Armin Laschet (CDU) premier Nadrenii Północnej-Westfalii, landu liczącego ponad 18 mln mieszkańców.

W tle sporu wywołanego przez burmistrza Tybingi pojawiają się w niemieckich mediach opinie przewodniczącego Bundestagu Wolfganga Schäublego (CDU). – Gdy słyszę, że wszystko inne schodzi na dalszy plan wobec konieczności ochrony życia, to twierdzę, że nie jest to w porządku – oświadczył w wywiadzie dla „Der Tagesspiegel”, odnosząc się do ograniczeń stanu epidemii.

„Jest to mistrz nieprecyzyjnych prowokacji” – ocenił wypowiedź Schäublego liberalny „Die Zeit”. Zdaniem tygodnika szef parlamentu „nie kładzie na jednej szali życia za życie” i nie przeciwstawia młodego pokolenia starszej generacji, ale jednak narusza „czerwoną linię”.

Nabiera rozmachu ruch protestacyjny przeciwko ograniczaniu wolności osobistej w czasie pandemii. Demonstracje, niekiedy wielotysięczne, odbyły się w kilku dużych miastach, nie wyłączając Berlina. – Zjawisko to może stać się poważnym problemem – ostrzega Holger Münch, szef Federalnej Policji Kryminalnej (BKA). Tym bardziej że w krytyce tej upatrują szansę skrajne ugrupowania z obydwu kierunków sceny politycznej. Ale nie tylko.

Borisa Palmera, burmistrza uniwersyteckiego miasta Tybinga (z parii Zielonych), nie sposób posądzić o skrajne prawicowe poglądy, ale jego opinia na temat strategii walki z koronawirusem zdobywa zwolenników.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762