Raport banku UniCredit: Nasz region daje radę

Czechy, Węgry czy Polska na razie skuteczniej bronią się przed wirusem niż Włochy czy Francja - uważa UniCredit.

Aktualizacja: 23.04.2020 09:42 Publikacja: 22.04.2020 19:20

Opustoszałe metro w Pradze. W Czechach zmarło na koronawirusa 30 razy mniej ludzi niż w bliskiej pod

Opustoszałe metro w Pradze. W Czechach zmarło na koronawirusa 30 razy mniej ludzi niż w bliskiej pod względem liczby ludności Belgii

Foto: afp

– Strach przed załamaniem systemu opieki zdrowotnej był większy niż przed paraliżem gospodarki – słowa ministra zdrowia Czech, 33-letniego Adama Vojtěcha dobrze oddaja logikę, jaką kierowały się państwa naszego regionu w walce z pandemią.

Gdy więc na początku marca z Włoch zaczęły napływać makabryczne obrazki szpitali, które nie są w stanie zapewnić intensywnej terapii wszystkim chorującym na ostre zapalenia płuc z powodu koronawirusa i część potrzebujących (szczególnie starszych) pozostawiają na pewną śmierć, rządy Europy Środkowej nadzwyczaj szybko wprowadziły surowe reguły blokady życia społecznego i pracy biznesu.

– Ta blokada zdaje się przynosić skutki, bo liczba zgonów rośnie tu wolniej niż w Europie Zachodniej, nawet w stosunku do ogólnej liczby ludności i przeprowadzonych testów – oceniają w obszernej analizie specjaliści.

Dziesiątki tysięcy istnień

Liczba testów przeprowadzonych na milion mieszkańców w Czechach (17 tys.) jest wyraźnie wyższa niż we Francji (7,1 tys.) i nie odbiega znacząco od Niemiec (20 tys.). A mimo to z 7 tys. osób zarażonych i ok. 200 zgonami nasz południowy sąsiad póki co znajduje się w diametralnie lepszej sytuacji niż Francuzi (ponad 21 tys. zgonów), Włosi (25 tys.), Hiszpanie (22 tys.) czy nawet Niemcy (5,1 tys.).

W porównywalnej ludnościowo do Czech Belgii, gdzie testów robi się mniej (14 tys.), zmarło z powodu wirusa 6,2 tys. osób – a więc 30 razy więcej. Polska (gdzie wykonywanych jest ok. 7 tys. testów/milion mieszkańców) i Węgry (5,5 tys.) nie mają już tak wiarygodnych danych jak Czechy. Ale i one, z perspektywy Zachodu, muszą imponować relatywnie ograniczoną skalą ofiar wirusa: to odpowiednio nieco ponad 400 zmarłych i 10 tys. zarażonych oraz 225 zgonów i 2,1 tys. zakażeń.

Raport banku UniCredit wskazuje jednak, że krajom Europy Środkowej nie udało się jeszcze znacząco spłaszczyć krzywej zachorowań i zgonów. Szczyt choroby mają przed sobą. Najpewniej nastąpi on na przełomie kwietnia i maja. Na razie można więc powiedzieć jedynie to, że państwa regionu zyskały na czasie.

Co z tym czasem zrobiły? Autorzy raportu wskazują, że w Rumunii służba zdrowia znalazła się na granicy wydolności z uwagi na sporą ilość lekarzy, którzy zarazili się koronawirusem. Ale to złe doświadczenie nie powtórzyło się w innych państwach Europy Środkowej.

Udało się więc uniknąć drastycznych scen z selekcją pacjentów na tych, którym dane będzie jeszcze walczyć o życie, a tych, którzy już takiej szansy nie zyskają. Sądząc po doświadczeniach południa Europy, to sukces, który mierzy się w dziesiątkach tysięcy zaoszczędzonych istnień ludzkich. Kraje regionu wykorzystały też ten czas na uzupełnienie podstawowego sprzętu potrzebnego służbie zdrowia do walki z pandemią: respiratorów, zabezpieczeń dla lekarzy, łóżek na oddziałach intensywnej terapii.

Szybka reakcja

Strategia Adama Vojtěcha ma jednak swoją cenę. Im szybciej jest wprowadzona blokada i im dłużej ona trwa, tym skutki dla gospodarki są poważniejsze. Mimo wszystko UniCredit, jeden z największych włoskich banków z szeroką obecnością w Europie Środkowej, uważa, że choć recesja będzie w naszym regionie poważna, to jednak płytsza niż na Zachodzie Unii. O ile gospodarka Niemiec skurczy się w tym roku o 10 proc., Francji o 13,8 proc., a Włoch o 15 proc., to Polski o 8,1 proc., Węgier o 9,3 proc., Czech o 11 proc., a Rumunii o 9,4 proc. W naszym regionie najbardziej ucierpią zresztą mniejsze państwa mocno zintegrowane z Niemcami i szerzej strefą euro jak Węgry i Czechy.

Jednak atutem Europy Środkowej były zdrowe finanse publiczne, z jakimi region ten wszedł w pandemię. To pozwoliło tutejszym rządom rozwinąć szeroki program wsparcia dla firm odciętych od kontraktów i pracowników zawieszonych w swoich zajęciach. Największy z nich ma Polska – to odpowiednik 6,7 proc. PKB. Na Węgrzech władze postanowiły pokryć 35 proc. pensji zawieszonych w swoich obowiązkach pracowników, w Rumunii – 70 proc.

Przyszłe pokolenia

– W tym bezprecedensowym kryzysie władze zareagowały nadzwyczaj szybko i elastycznie – piszą o wszystkich krajach regionu autorzy raportu.

Co ważne, koszty takiego wsparcia nie obciążą nadmiernie finansów publicznych. W Czechach deficyt budżetowy w tym roku powinien sięgnąć 5,5 proc. PKB, na Węgrzech 4,3 proc., w Polsce 4,7 proc., a w Rumunii 6,1 proc.

We Francji, Hiszpanii czy Włoszech ten wskaźnik sięga 10 i więcej procent. Gdy zaś idzie o dług, po przejściowym wzroście do 38,8 proc. PKB (Czechy), 73,4 proc. (Węgry), 55,5 proc. (Polska) i 44,5 proc. (Rumunia), już w 2021 r. ustabilizuje się on lub spadnie odpowiednio do 39,1 proc., 65,7 proc., 50,7 proc. i 43,1 proc. To skutek spodziewanego, silnego odbicia gospodarek tych państw. Nie ma więc mowy o obciążaniu w takim stopniu jak we Włoszech, Hiszpanii czy Francji hipoteki przyszłych pokoleń. Te kraje mogą wyjść z kryzysu z zobowiązaniami odpowiadającymi odpowiednio 140 oraz po 120 proc. PKB.

Zdaniem autorów pandemia może nawet przynieść pewne korzyści Europie Środkowej. Powinna ona skorzystać na większych inwestycjach firm z Europy Zachodniej, które widząc, jak szkodliwe okazało się nadmierne uzależnienie od Chin, będą chciały ograniczyć to ryzyko i budować nowe zakłady pod bokiem.

Można też się spodziewać utrzymania uproszczonych procedur biurokratycznych, jakie zostały teraz wprowadzone. Wyborcy zaś powinni w przyszłości kierować się w ocenie polityków tym, jak sprawne państwo i służbę zdrowia potrafili zbudować, a w mniejszym stopniu uwzględniać puste, ideologiczne hasła. Ale ta pandemia niesie też zagrożenie dla procedur demokratycznych, w szczególności na Węgrzech, gdzie Viktor Orbán uzyskał na ograniczony czas prawo rządzenia dekretami w sprawach niezwiązanych z pandemią (jak wolność prasy), i Polsce, gdzie przeprowadzenie wyborów 10 maja jest obarczone wysokim ryzykiem.

Geny winne różnemu przebiegowi Covid-19 >A8

– Strach przed załamaniem systemu opieki zdrowotnej był większy niż przed paraliżem gospodarki – słowa ministra zdrowia Czech, 33-letniego Adama Vojtěcha dobrze oddaja logikę, jaką kierowały się państwa naszego regionu w walce z pandemią.

Gdy więc na początku marca z Włoch zaczęły napływać makabryczne obrazki szpitali, które nie są w stanie zapewnić intensywnej terapii wszystkim chorującym na ostre zapalenia płuc z powodu koronawirusa i część potrzebujących (szczególnie starszych) pozostawiają na pewną śmierć, rządy Europy Środkowej nadzwyczaj szybko wprowadziły surowe reguły blokady życia społecznego i pracy biznesu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia