Rosyjscy najemnicy z paszportami agentów wywiadu

Ponad tysiąc rosyjskich „psów wojny" dostało paszporty agentów wywiadu wojskowego.

Aktualizacja: 29.01.2019 14:14 Publikacja: 29.01.2019 12:40

90 proc. rosyjskich najemników w Afryce walczyło wczesniejw Donbasie. Na zdjęciu Rosjanie w pobliżu

90 proc. rosyjskich najemników w Afryce walczyło wczesniejw Donbasie. Na zdjęciu Rosjanie w pobliżu Doniecka, 2015 rok

Foto: www.youtube.com

„Ci prywatni najemnicy to po prostu wydział najemnych morderców rosyjskiego wywiadu wojskowego" – stwierdziła ukraińska służba bezpieczeństwa. SBU opublikowała wyniki analizy danych 1012 ludzi wysłanych przez rosyjską CzWK Wagner (prywatną wojskową firmę Wagner) na wojny do Afryki.

Według Ukraińców większość z nich dostała paszporty w tym samym biurze rosyjskiej Służby Migracyjnej w Moskwie, mimo że mieszkali od Kaliningradu po Władywostok. Wydane im dokumenty różniły się tylko dwoma–trzema ostatnimi cyframi. Paszporty zaś są z tej samej serii i mają podobne numery do tych, jakimi posługiwali się „turyści z Salisbury" Baszirow i Pietrow – dwaj mordercy z rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, którzy w marcu 2018 roku próbowali w Wielkiej Brytanii zabić Siergieja Skripala i jego córkę. Wydało je również te same biuro Służby Migracyjnej.

W dodatku spółka, w której formalnie byli zatrudnieni najemnicy, wysyłała ich między sierpniem a grudniem 2018 roku do Afryki (Sudanu i Republiki Środkowoafrykańskiej) samolotami Tu-154 należącymi do 223. eskadry rosyjskiego Ministerstwa Obrony.

„Rażąca niekompetencja" – podsumował na Twitterze działania GRU jeden z rosyjskich publicystów.

Analizując dane, Ukraińcy znaleźli wśród najemników również obywateli Białorusi, Mołdawii, Gruzji i Libanu (choć w dwóch ostatnich przypadkach mieli oni jednak drugie obywatelstwo Rosji) oraz kilkudziesięciu mieszkańców Krymu oraz Donbasu. Około 90 proc. spośród nich wszystkich walczyło w 2015 roku na wschodniej Ukrainie; wg SBU należeli do oddziałów atakujących lotnisko w Ługańsku i uczestniczących w walkach w okolicach Debalcewa.

Ukraińcy ze zdziwieniem odkryli również, że „najemnictwo" to zawód rodzinny: w różnych spółkach służą po 2–4 osoby z jednej rodziny – w sumie 112 „psów wojny" ma krewniaków w firmie Wagner.

Dane opublikowano przez SBU, dotyczą jednak tylko rosyjskich najemników wysyłanych przez Moskwę do Afryki. Według dostępnych obecnie informacji Rosjanie służą tam przede wszystkim w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA) oraz Sudanie. W obu tych krajach firmy związane z „kucharzem Putina" Jewgienijem Prigożinem dostały lub starają się o koncesje na wydobycie najcenniejszych miejscowych surowców: złota i ropy naftowej.

Kreml potwierdza jedynie, że w RŚA znajduje się jedynie kilkunastu jego wojskowych doradców. 31 lipca 2018 roku zostało tam jednak zamordowanych trzech rosyjskich dziennikarzy, którzy próbowali się dowiedzieć, czy są tam rosyjscy najemnicy i jakie interesy łączą miejscowe władze z Prigożinem.

Podobną koncesję jak w Afryce „kucharz Putina" miał otrzymać również w Syrii, ale próba jej wyegzekwowania (pola naftowe znajdują się na terenach kontrolowanych przez Kurdów) doprowadziła do rozgromienia najemników w lutym 2017 roku przez armię amerykańską. Eksperci są zgodni, że jedynie najemnicy z doświadczeniem walk na Ukrainie i w Syrii mają szansę na kolejne kontrakty, przede wszystkim w Afryce.

Niektóre afrykańskie media zaczynają informować, że Rosjanie pojawiają się również w innych krajach kontynentu: w Zimbabwe (gdzie niedawno doszło do zmiany władzy, po ponad ćwierć wieku ustąpił prezydent Robert Mugabe) oraz Angoli.

Zimbabwe ma znaczne zasoby złota oraz diamentów, a Angola – ropy naftowej. Przy czym ten drugi kraj ma ponad 40-letnią historię silnych związków z Moskwą. W obu widziano wysłanników „kucharza" Prigożina. Nie potwierdziły się natomiast wcześniejsze informacje, że Kreml wysłał najemników również do Libii: prosił o to najbardziej wpływowy dowódca, generał Chalifa Haftar.

Nadal natomiast nie jest jasne, czy rosyjscy najemnicy zostali w końcu wysłani do Wenezueli. Szef Ogólnorosyjskiego Zebrania Oficerskiego Jewgienij Szabajew uważa, że wysłano ich do Caracas dwoma samolotami. – Zaledwie w ciągu trzech dni prowadzono nabór najemników, bardzo szybki. (...) Żaden Prigożin nie byłby w stanie nad tym zapanować, w grę wchodzi cały pakiet usług, których nie jest w stanie zaoferować żaden prywatny biznesmen – powiedział, sugerując, że za tą akcją mogły stać struktury państwowe.

„Ci prywatni najemnicy to po prostu wydział najemnych morderców rosyjskiego wywiadu wojskowego" – stwierdziła ukraińska służba bezpieczeństwa. SBU opublikowała wyniki analizy danych 1012 ludzi wysłanych przez rosyjską CzWK Wagner (prywatną wojskową firmę Wagner) na wojny do Afryki.

Według Ukraińców większość z nich dostała paszporty w tym samym biurze rosyjskiej Służby Migracyjnej w Moskwie, mimo że mieszkali od Kaliningradu po Władywostok. Wydane im dokumenty różniły się tylko dwoma–trzema ostatnimi cyframi. Paszporty zaś są z tej samej serii i mają podobne numery do tych, jakimi posługiwali się „turyści z Salisbury" Baszirow i Pietrow – dwaj mordercy z rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, którzy w marcu 2018 roku próbowali w Wielkiej Brytanii zabić Siergieja Skripala i jego córkę. Wydało je również te same biuro Służby Migracyjnej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
Cyryl I ogłasza „świętą wojnę”
Konflikty zbrojne
ONZ: Izrael stosuje głód jako broń? To może być zbrodnia wojenna
Konflikty zbrojne
Pieskow o planach zamknięcia Telegrama. Rzecznik Kremla ostrzega twórców komunikatora
Konflikty zbrojne
Rosja uderzy w Litwę z Białorusi? Pojawiają się niepokojące sygnały
Konflikty zbrojne
Władimir Putin mówił o tym czy Rosja mogłaby zaatakować Polskę