Występując przed uczestnikami Klubu Wałdajskiego (doroczne spotkanie Putina z ekspertami zajmującymi się polityką zagraniczną i wewnętrzną Rosji) Władimir Putin stwierdził, że jeżeli Moskwa pozwoliłaby na zamknięcie granicy pomiędzy Rosją a samozwańczymi republikami - doniecką i ługańską - w Donbasie mogłaby powtórzyć się tragedia, do jakiej doszło w Srebrenicy w 1995 roku (w czasie wojny w Bośni paramilitarne oddziały Sebów dokonały tam masakry ponad 8 tys. muzułmanów).

- Powiem wam czego się boimy. Jeżeli można powiedzieć, że czegokolwiek się boimy. Jeżeli dać możliwość, przed rozwiązaniem kwestii politycznych, przed nadaniem tym terenom specjalnego statusu zgodnie z ustawą, którą przyjęła Rada i przedłużyła na rok, jeżeli nie przyjąć ustawy o amnestii, zamknięcie granicy pomiędzy Rosją a nieuznawanymi republikami doprowadzi do sytuacji, jaka miała miejsce w Srebrenicy – mówił Putin. - Dojdzie tam do rzezi, nie możemy do tego dopuścić i nigdy nie dopuścimy – mówił prezydent Rosji.

Putin stwierdził, że jeżeli misja pokojowa ONZ ma zacząć działać w Donbasie, to powinna być obecna wyłącznie na linii frontu rozdzielającej separatystyczne republiki i Ukrainę. - W żadnym innym miejscu – mówił. Z kolei władze w Kijowie domagają się, by niebieskie hełmy stacjonowały na niekontrolowanym obecnie przez Kijów odcinku ukraińsko-rosyjskiej granicy.