Palestyńczycy z flagami i w chustach arafatkach zebrali się w środę wieczorem pod Bramą Brandenburską na wiecu, który według zapowiedzi miał przypomnieć Niemcom o „nierozwiązanej kwestii palestyńskiej”. Według danych policji było ich około pół tysiąca.

I przypomnieli - o demonstracji rozpisały się niemieckie media. Mieli bowiem na niej wystąpić dwaj raperzy uważani za nosicieli antysemickich i terrorystycznych treści - Szadi al-Burini i Szadi an-Nadżar. Popularny jest w szczególności ten pierwszy. Mieszkający w Nablusie na Zachodnim Brzegu Jordanu Al-Burini ma prawie milion obserwujących na Facebooku. Dzień przed planowanym koncertem zamieścił tam swoje i An-Nadżara zdjęcie zrobione w miejscu ważnym dla zachodniej części Berlina - pod kościołem Pamięci Cesarza Wilhelma, którego zniszczona w wyniku bombardowań w 1943 roku wieża jest symbolem antywojennym.

Al-Burini wychwala w swoich piosenkach palestyńskich męczenników, czyli terrorystów, którzy zginęli podczas ataków na Izraelczyków. Nawołuje do spalenia Tel Awiwu, a Żydów „chce deptać swoimi stopami” - przytaczają słowa jego utworów sprzed kilku lat niemieckie gazety.

Berlińskie władze, pod wpływem krytyki mediów i części polityków, tuż przed demonstracją zakazały występu raperom, powołały się na ustawę, która pozwala ograniczyć polityczną działalność obcokrajowca, jeżeli zagraża ona bezpieczeństwu czy porządkowi publicznemu. Palestyńscy muzycy posługują się „klasycznymi antysemickimi uprzedzeniami” i stosują retorykę nawołującą do zniszczenia, a to jest nie do przyjęcia - ogłosiło MSW landu Berlin.

Niektórzy politycy opozycji zaczęli się domagać wyjaśnień, dlaczego przedstawicielstwo Niemiec w Ramallah w Autonomii Palestyńskiej wydało wizy raperom. O wystawieniu wiz przez tę placówkę napisał tabloid „Bild”.

Al-Burini zamieścił w mediach społecznościowych filmik spod Bramy Brandenburskiej. Przeprosił za to, że nie wystąpił „dla Palestyńczyków i Palestyny”, bo mu zakazano, ale dodał, że „wkrótce” wystąpi dla mieszkających w Niemczech rodaków.

Jak napisał portal dziennika „Die Welt”, policja odebrała plakat 22-letniemu Żydowi, wiceszefowi europejskiej organizacji studentów żydowskich, który pojawił się wśród Palestyńczyków pod Bramą Brandenburską. Było na nim napisane: „Nie ma miejsca dla antysemityzmu”. Taki plakat w takim otoczeniu wydał się policji prowokacją.