Kempa odniosła się do kampanii amerykańskiej Ruderman Family Foundation, która uruchomiła zbieranie głosów pod petycją o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Polską przez USA do czasu wprowadzenia zmian do znowelizowanej ustawy o IPN. Elementem kampanii było nagranie wideo, w którym autorzy mówią wielokrotnie "polski Holokaust" i podkreślają, że na mocy znowelizowanej ustawy za te słowa mogą trafić do więzienia. Klip został już usunięty z sieci po protestach środowisk żydowskich z Polski. Skrytykowała go także ambasada Izraela w Polsce.

Minister mówiąc o filmie nazwała go "bulwersującym stekiem kłamstw i oszczerstw". Dodała, że jest on dowodem na to, iż polską racją stanu jest "walczyć z kłamstwem, które przez wiele lat próbowano wdrukować w głowy".

Kempa oceniła, iż fakt używania na Zachodzie określeń "polskie obozy śmierci" świadczy o zbyt długim stosowaniu "pedagogiki wstydu" i polityce prowadzonej "na kolanach wobec formułujących takie oskarżenia". Dodała, że liczy, iż kiedy w Izraelu "skończy się kampania wyborcza" wówczas możliwa będzie współpraca oparta na wzajemnym szacunku.

Mówiąc o budzącej kontrowersje ustawie o IPN, którą prezydent po podpisaniu skierował do TK, minister podkreśliła, że będzie ona "obowiązywać od 1 marca", ale "działać i obowiązywać to dwie różne kwestie". Wcześniej m.in. marszałek Senatu Stanisław Karczewski sugerował, że do czasu rozpatrzenia sprawy przez Trybunał przepisy znowelizowanej ustawy nie będą stosowane.

Największe kontrowersje budzi artykuł 55 znowelizowanej ustawy, który mówi o karze do 3 lat więzienia dla tych, którzy - wbrew faktom - będą przypisywać zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej narodowi polskiemu. Według Izraela przepis ten ma umożliwić ukrywanie prawdy o zbrodniach dokonywanych przez Polaków.