Według śledczych Piotr Ch. od początku miał wiedzieć, że łamie prawo, robiąc wypłaty na konto firmy Mateusza K., bo finansowe udzielenie mu pomocy było omawiane w szerszym gronie. Już wtedy miało być wiadomo, że nie są to przelewy za jakiekolwiek usługi – ustaliliśmy.
Prokuratura enigmatycznie stwierdza, że nie można wykluczyć, że w sprawie będą kolejni podejrzani.
Tajemnicą śledztwa pozostaje, czy Ch. dostał za tę „pomoc" pieniądze.
Mateuszowi K. i Piotrowi Ch. przedstawiono na razie zarzuty poświadczenia nieprawdy w fakturach, przywłaszczenie 121 tys. zł oraz próbę przywłaszczenia 15 tys. zł. Obaj zostali też objęci dozorem policyjnym, muszą informować policję o wszystkich wyjazdach i nie wolno im się ze sobą kontaktować. Nie mogą też kontaktować się z innymi osobami, które były przesłuchiwane w tej sprawie. Ch. dodatkowo musi wpłacić 10 tys. zł poręczenia.
Z naszych ustaleń wynika, że Mateuszowi K. śledczy poszli na rękę i nie kazali mu wpłacać poręczenia, ze względu na jego olbrzymie długi z tytułu alimentów (ok. 230 tys. zł).