Przed nami najgorętszy czas w handlu. Do walki o klienta szykują się już producenci choinkowych ozdób, fajerwerków, świec, świątecznych opakowań i wszystkiego, co da się zaoferować z etykietką bożonarodzeniowego prezentu.
Taki asortyment świetnie sprzedaje się na wyspach, czyli w punktach w pasażach galerii. Najcenniejsze są miejsca przy wejściach, bo mija je najwięcej klientów. Szczególnie ostre starcie rozgrywało się każdego roku właśnie o takie sezonowe stanowiska. Tegoroczne święta to poważny sprawdzian dla sprzedawców, którzy działają pod rządami ustawy ograniczającej niedzielny handel.
Negocjują czynsze
Daria Kotarska, starszy doradca w dziale reprezentacji najemców handlowych w firmie Cresa Polska, nie ma wątpliwości, że nowe prawo wpłynęło na działalność wszystkich najemców galerii. – Na razie nie możemy dokładnie ocenić skali ze względu na dosyć krótki okres od wprowadzenia ograniczenia – zastrzega. – Nie wydaje się wprawdzie, aby wolne niedziele zmniejszyły liczbę chętnych do otwierania sklepów i stoisk w centrach handlowych, ale jednak najemcy podczas negocjacji warunków biorą pod uwagę zmienione okoliczności rynkowe.
Z kolei Michał Najgrodzki, dyrektor działu zarządzania nieruchomościami Grupy Capital Park, mówi, że zakaz handlu w niedziele doprowadził do spadku zainteresowania najmem powierzchni w galeriach.
– Trudniej jest znaleźć klientów także na stanowiska w pasażach. Niedziele były jednymi z najlepszych dni pod względem obrotów w takich punktach. Ich najemcy zwracają się do wynajmujących z prośbą o obniżenie czynszu. Decyzje są zawsze podejmowane indywidualnie – wyjaśnia.