Tysiące złotych za noce w Sopocie i Zakopanem

Znalezienie noclegu na długi weekend graniczy z cudem. Ostatnie wolne pokoje są astronomicznie drogie.

Publikacja: 13.08.2019 16:52

Foto: ROL

Tak wynika z analiz HRE Investments. - Przy okazji świąt Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz Wojska Polskiego Polacy bardzo chętnie ruszają na urlopy. Dla tych, którzy planują dłuższy wypad jest to okazja do zaoszczędzenia jednego dnia urlopowego, czyli 15 sierpnia - zauważa Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. - Gdyby tego jednak było mało, to i tak już pękające w szwach hotele, motele, pensjonaty i kwatery prywatne czeka dodatkowy napływ chętnych do krótszego wypoczynku. Kosztem jednego dnia urlopu można przecież wydłużyć weekend do czterech dni.

Analityk podkreśla, że najbliższe dni są szczytem wakacyjnego sezonu dla osób działających w branży turystycznej. - Wolnych pokoi hotelowych, kwater prywatnych czy apartamentów jest jak na lekarstwo - podkreśla. - Zebrane przez nas dane pokazują, że w miejscowościach szczególnie lubianych przez turystów bardzo trudno jest znaleźć wolny pokój. Na chętnych czekają już ostatnie oferty, a przez to ich ceny nie należą do najniższych. To właśnie dlatego chcąc we dwoje spędzić trzy noce w Sopocie, Kołobrzegu, Międzyzdrojach, Świnoujściu czy Zakopanem trzeba się liczyć ze średnim wydatkiem na poziomie 1,5 do nawet ponad 2 tys. zł. Tak wynika z danych zebranych na portalach rezerwacyjnych. Oczywiście nawet w tych miejscach stawki są bardzo zróżnicowane - od ok.100-200 zł za kwaterę prywatną czy łóżko w hostelu do 2-3 tys. zł za dobę w apartamencie hotelowym z wyszukanym śniadaniem i widokiem na morze czy góry.

Wyraźnie taniej jest w Wiśle, Szklarskiej Porębie, Karpaczu i Krynicy- Zdroju, choć i tu z portfela trzeba wyjąć średnio 300-400 zł za dobę, aby na ostatnią chwilę znaleźć nocleg dla dwóch osób. - Pozostające w ofercie kwatery mogą mieć jednak szereg mankamentów - zwraca uwagę Bartosz Turek. - Na przykład możemy spotkać się ze współdzielonymi łazienkami, wysokimi kaucjami, gorszym sąsiedztwem, lokalizacją w PRL-owskim bloku czy brakiem możliwości zaparkowania w otoczeniu obiektu. Szukając na ostatnią chwilę musimy się też liczyć z tym, że oferty mogą dotyczyć nieruchomości o zarówno niskim jak i bardzo wysokim standardzie. Powód jest prosty - oferty ze średniej półki znalazły swoich amatorów znacznie wcześniej. Co nie powinno być też zaskoczeniem - nieodłącznym minusem ofert dostępnych na ostatnią chwilę jest też przeważnie wysoka cena.

Analityk HRE Investments zwraca uwagę na bogacenie się Polaków, których coraz częściej stać na wyjazdy. - Warto przytoczyć chociażby dane Eurostatu, z których wynika, że w 2018 roku na tygodniowe wakacje mogło sobie pozwolić 65,4 proc. Polaków, a jeszcze pięć lat wcześniej był to luksus zarezerwowany dla 39,4 proc. rodaków - wskazuje ekspert. - Nie bez znaczenia jest też rosnąca popularność Polski w oczach turystów zagranicznych. Ci przeważnie doceniają wysoki standard świadczonych usług połączonych z przystępną - jak dla zachodniego portfela - ceną. I tak z danych GUS wynika, że na przykład liczba noclegów udzielonych turystom zagranicznym wzrosła w 2018 roku do 17,7 mln z poziomu 12,5 mln pięć lat wcześniej.

Bartosz Turek zauważa, że osoby sfrustrowane nieudanymi poszukiwaniami wolnego lokum na ostatnią chwilę mogą rozważać inwestycję na tym rynku. - Któż nie chciałby mieć własnego pokoju hotelowego, apartamentu czy domu wakacyjnego i jeszcze do tego zarabiać na nim krocie? - mówi analityk. - Marzenie to wydaje się tym bardziej proste do zrealizowania, gdy jak grzyby po deszczu wyrastają mniejsze i większe kompleksy apartamentowo - hotelowe kuszące możliwością zakupu nieruchomości wakacyjnej. Co więcej, kuszą one możliwością zarobienia nawet kilka razy więcej niż na bankowej lokacie, a nierzadko gwarantują kilkuprocentowe zyski wieloletnimi umowami. Trzeba mieć jednak świadomość, że takie gwarancje są tak długo w mocy jak długo działa firma zarządzająca takim obiektem. To znaczy, że jeśli nie będzie ona generowała wystarczających zysków, to nie będzie się też miała czym dzielić z inwestorami. W ten sposób zbyt hojne obietnice mogą doprowadzić do niewypłacalności hotelu.

Zakup nieruchomości wakacyjnej to, jak podkreśla Bartosz Turek, inwestycja długoterminowa. - Należy więc mieć świadomość, że po latach tłustych kiedyś w końcu przyjdzie do rodzimej gospodarki kryzys lub chociaż poważniejsze spowolnienie gospodarcze - przestrzega. - Wtedy popyt na usługi hotelowe zacznie spadać. Niższe obłożenie połączone z mniej atrakcyjnymi stawkami za wynajem z łatwością mogą spowodować, że obiecywane dziś w materiałach marketingowych zyski, mogą się nie ziścić.

Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu