Rz: Biura są coraz bardziej „udomowione". Do pracy przychodzimy z psami, wypoczywamy w hamaku, oglądamy mecze, gotujemy obiady. To coś więcej niż przejściowa moda? Będziemy chodzić po biurze w kapciach?
Danuta Barańska, Tétris Polska: Zmiany w aranżacji biur to nie przejściowy trend czy moda, ale efekt konkretnych potrzeb rynku pracy. A ten cierpi dziś z powodu braków kadrowych, szczególnie wśród specjalistów.
Demografia naszego kraju i ujemny przyrost naturalny wskazują na szybkie starzenie się społeczeństwa. Już niedługo ogromna część pracowników będzie w wieku 50+. Firmom coraz trudniej pozyskiwać talenty. Z problemem zmaga się ponad połowa przedsiębiorców. Jednym z argumentów, które pomagają pozyskać i przywiązać pracownika do firmy, są atrakcyjne warunki – zdrowe otoczenie, elastyczne godziny pracy, otwartość na łączenie życia zawodowego z prywatnym.
Na ten czynnik wskazuje 80 proc. pracowników. W dużych miastach, na lepszych stanowiskach, komfort w biurze zyskuje przewagę nawet nad zachętami finansowymi.
Jak daleko możemy się posunąć w tym mieszaniu funkcji domowo-biurowych?
Dążenie do zrobienia domu z biura nie jest dobre. Miejsce pracy powinno być przyjazne, przytulne, powinno stymulować kreatywność, umożliwiać relaks. Jako architekci nie chcemy jednak przenosić jednego do drugiego, bo zatracimy to, co najważniejsze, czyli równowagę pomiędzy życiem domowym a zawodowym. Aspekty zdrowia i komfortu w biurze są o tyle istotne, że w pracy spędzamy lwią część życia.