Warunki zabudowy dostanie tylko ten, którego inwestycja nawiązuje do sąsiedniej zabudowy. Okazuje się, że urzędnicy potrafią szukać jej nawet na drugim końcu miasta.
Prawnicy, architekci i sami inwestorzy są zgodni. Winne jest nieprecyzyjne prawo oraz orzecznictwo sądowe.
Urzędnicza ruletka
Przed wydaniem warunków zabudowy wokół działki budowlanej z planowaną inwestycją wytycza się obszar analizowany. Dla inwestora więc im jest on większy, tym lepiej. Z każdym metrem wzrasta bowiem prawdopodobieństwo, że znajdzie się na nim podobna zabudowa lub taka, którą można uzupełnić.
– W praktyce urzędnicy mają dwa podejścia do wytyczania tego obszaru. Część z nich sztywno trzyma się przepisów, inni starają się wyznaczać go w promieniu szerszym. Wiele więc zależy od tego, na kogo się trafi – wskazuje Przemysław Dziąg, radca prawny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
O granicach obszaru mówi rozporządzenie ministra infrastruktury z 26 sierpnia 2003 r. w sprawie sposobu ustalania wymagań dotyczących nowej zabudowy i zagospodarowania terenu w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wynika z niego, że granice obszaru analizowanego stanowi minimum trzykrotność szerokości frontu działki, nie mniej jednak niż 50 metrów dookoła działki.