Dlaczego PiS chce pozostać w Unii

Deklarując, że Polska chce być w UE, Kaczyński utrudnia życie opozycji. Ale też wyraźnie dystansuje się od narodowców domagających się rozwodu z Brukselą.

Aktualizacja: 04.05.2016 21:43 Publikacja: 04.05.2016 20:28

Dlaczego PiS chce pozostać w Unii

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Deklaracja Jarosława Kaczyńskiego o obecności w Unii Europejskiej jako elemencie bezpieczeństwa Polski była – poza propozycją zmiany konstytucji – najważniejszym ostatnio przekazem partii rządzącej.

Prezes PiS mówił w poniedziałek: – UE traktujemy jako element naszego bezpieczeństwa. Dzisiaj być w Europie to znaczy być w Unii Europejskiej. Realna przynależność do Europy to przynależność do UE. Chcemy być w UE – to pogląd większości Polaków. Ci, którzy dzisiaj próbują twierdzić, że jest inaczej, ci, którzy mówią o jakichś referendach w sprawie wyjścia Polski z UE, są szkodnikami, awanturnikami politycznymi.

Wypowiedź Kaczyńskiego należy rozpatrywać na kilku poziomach. Prezes PiS jest zbyt doświadczonym politykiem, by wypowiadać takie słowa przez przypadek.

Na pierwszym poziomie więc ta wypowiedź była adresowana do opozycji, która na najbliższą sobotę zwołała marsz w obronie polskiej obecności w Unii Europejskiej. To wszak Grzegorz Schetyna wrzucił do debaty publicznej temat przeprowadzenia referendum w tej sprawie.

Deklaracja Kaczyńskiego jest próbą odcięcia opozycji tlenu. Ciężko będzie maszerować pod unijnymi flagami, domagając się jednoznacznej deklaracji, że PiS nie wyprowadzi Polski z Unii, skoro lider PiS właśnie taką deklarację złożył.

Ale obserwując reakcje na słowa lidera PiS, zauważyć można, że ta wypowiedź miała też innych adresatów. Najżywsze komentarze w internecie te słowa wywołały w środowiskach radykalnie eurosceptycznych, a szczególnie narodowych.

PiS rzeczywiście ma kłopot z tym, że część jego polityków posługuje się radykalnie antyeuropejską retoryką. Można też odnieść wrażenie, że jego wyborcy są znacznie bardziej eurosceptyczni niż pisowski mainstream. W przeszłości sprawiało to, że PiS stawał się zakładnikiem eurosceptycyzmu i coraz mocniej dryfował w tym kierunku. O referendum w sprawie wyjścia z UE wspominał np. europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Deklaracja Kaczyńskiego jest więc też sygnałem dla prawicy. Ale nie tylko do wewnątrz. Bo odnieśli się do niej narodowcy, którzy domagają się wprost, by Polska wyszła ze Wspólnoty Europejskiej. W ostatnich miesiącach, a szczególnie po białostockim marszu ONR, można było zaobserwować po prawej stronie obłaskawianie radykalnego nacjonalizmu. Strategia taka, choć na krótką metę może być politycznie korzystna, długofalowo niesie dla PiS spore ryzyko przypięcia łatki sojusznika organizacji skrajnych, antysemickich czy rasistowskich.

Choć Kaczyński zaznaczył, że obecność w UE nie oznacza godzenia się na wszystkie propozycje Unii, wyraźnie się od postulatów narodowców odciął. Czy to pierwszy krok w odcinaniu się partii rządzącej od narodowego ekstremizmu?

Deklaracja Jarosława Kaczyńskiego o obecności w Unii Europejskiej jako elemencie bezpieczeństwa Polski była – poza propozycją zmiany konstytucji – najważniejszym ostatnio przekazem partii rządzącej.

Prezes PiS mówił w poniedziałek: – UE traktujemy jako element naszego bezpieczeństwa. Dzisiaj być w Europie to znaczy być w Unii Europejskiej. Realna przynależność do Europy to przynależność do UE. Chcemy być w UE – to pogląd większości Polaków. Ci, którzy dzisiaj próbują twierdzić, że jest inaczej, ci, którzy mówią o jakichś referendach w sprawie wyjścia Polski z UE, są szkodnikami, awanturnikami politycznymi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?