Dlatego nowy projekt ustawy o mediach narodowych daje nadzieję na poprawę sytuacji w TVP i Polskim Radiu.

Oczywiście, politycy łatwo sobie wpływu na media wydrzeć nie dadzą. Dlatego też w projekcie znalazł się zapis, że władze mediów będą wskazywane przez Radę Mediów Narodowych pochodzącą z wyboru politycznego – parlamentu i prezydenta. Ale mimo to i tak to zmiana na lepsze – bo prezesów TVP i Polskiego Radia nie będzie wprost wskazywał prezes rządzącej partii, jak to jest dziś.

Co więcej – dyrektorzy naczelni poszczególnych mediów mają być wybierani w drodze jawnych konkursów spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje społeczne i stowarzyszenia twórcze. Dziś nie ma żadnych konkursów, a decydują głównie powiązania polityczne i personalne.

Pamiętać należy, że projekt ten jest elementem rozgrywki wewnątrz PiS. Wraz z wejściem w życie nowej ustawy nastąpi wygaszenie kontraktów prezesa TVP Jacka Kurskiego i jego ekipy. Wojnę z Kurskim toczy autor ustawy o mediach narodowych Krzysztof Czabański, zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego, który sam ma ambicje sięgające fotela prezesa TVP.

Ale abstrahując od sporu Kurskiego z Czabańskim, to media według planowanej recepty narodowej dają większe szanse na umiar, pluralizm i zdrowy rozsądek od dzisiejszych mediów publicznych. Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach. Bo aby zmiany się powiodły, władza musi powściągnąć swe pragnienia sterowania mediami, a konkursy na kluczowe stanowiska nie mogą być fikcją. Inna rzecz, czy ustawa w takim kształcie utrzyma się przed Trybunałem Konstytucyjnym. Wszak nowa Rada Mediów Narodowych wyraźnie wchodzi w kompetencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, organu konstytucyjnego. No, ale dopóki prezesem Trybunału jest prof. Andrzej Rzepliński, PiS orzeczeń TK uznawać nie będzie.