Krzyżak: Zostawcie krzyż tam, gdzie jest

Na placu Józefa Piłsudskiego w Warszawie stanął wreszcie pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. Po latach przepychanek i próbach wepchnięcia go w jakiś zaułek stoi w miejscu godnym.

Aktualizacja: 11.04.2018 06:55 Publikacja: 10.04.2018 19:27

Krzyżak: Zostawcie krzyż tam, gdzie jest

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wielka szkoda, że trzeba było uciekać się do prawnych wybiegów, aby znalazł tam swoje miejsce. Ale jest. Upamiętnia wszystkie 96 ofiar smoleńskiej tragedii. Niezależnie od funkcji, jaką pełnili, i ich przynależności partyjnej.

Pomnik – co przyznaje jego autor Jerzy Kalina – nie jest skończony. Pojawią się jeszcze nowe elementy. Czerwony dywan, żywopłot i krzyż. Obecność tego ostatniego nie dziwiłaby, gdyby nie zapowiedź artysty, że będzie to słynny krzyż ustawiony przed Pałacem Prezydenckim przez harcerzy kilka dni po tragedii. O ten krzyż latem 2010 r. szły polityczne boje, a nawet doszło do rękoczynów. Teraz ma „wrócić".

Cóż w tym dziwnego, że ten właśnie krzyż – symbol żałoby, bólu i cierpienia Polaków połączonych wielką tragedią – zostanie umieszczony na pomniku? Otóż krzyż ten jest dziś elementem... innego pomnika.

Przeniesiony jesienią 2010 r. do kościoła akademickiego św. Anny stał się tam częścią instalacji poświęconej pomordowanym w Katyniu w 1940 r. i tym, którzy wiosną 2010 lecieli tam, by ich godnie upamiętnić. Autorem rzeźby zatytułowanej „Ave crux" jest Łukasz Krupski – syn Janusza Krupskiego, który w katastrofie smoleńskiej zginął. U podnóża tej instalacji są dwie urny. Jedną – z ziemią z katyńskich cmentarzy – przywiózł kiedyś Stefan Melak (zginął 10 kwietnia), drugą – z ziemią z miejsca katastrofy Tu 154M – przekazała żona Władysława Stasiaka, który również w drodze do Katynia zginął. Pomnik w obecności bliskich ofiar katastrofy poświęcił zaś kard. Kazimierz Nycz.

– Gdy krzyż stał na Krakowskim Przedmieściu, wszyscy krzyczeli, że są jego obrońcami – mówił mi kilka lat temu abp Stanisław Budzik. – A w kościele św. Anny nigdy nikogo przy nim nie spotkałem. I wciąż mam przed oczami ten krzyż, który tam jest i nikogo nie interesuje – konstatował.

Dziś ten właśnie krzyż z niebytu postanowił wyciągnąć i wmontować w swój pomnik Jerzy Kalina. Chciałbym wierzyć, że słowa o „powrocie" krzyża to tylko pragnienie artysty, że taki pomysł nie zaświtał w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Chciałbym, by krzyż nie dzielił Polaków, by nie był narzędziem robienia polityki. Chciałbym...

Wielka szkoda, że trzeba było uciekać się do prawnych wybiegów, aby znalazł tam swoje miejsce. Ale jest. Upamiętnia wszystkie 96 ofiar smoleńskiej tragedii. Niezależnie od funkcji, jaką pełnili, i ich przynależności partyjnej.

Pomnik – co przyznaje jego autor Jerzy Kalina – nie jest skończony. Pojawią się jeszcze nowe elementy. Czerwony dywan, żywopłot i krzyż. Obecność tego ostatniego nie dziwiłaby, gdyby nie zapowiedź artysty, że będzie to słynny krzyż ustawiony przed Pałacem Prezydenckim przez harcerzy kilka dni po tragedii. O ten krzyż latem 2010 r. szły polityczne boje, a nawet doszło do rękoczynów. Teraz ma „wrócić".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?