Po przedstawieniu przez Barbarę Nowacką i jej Inicjatywę Polską propozycji, których głównym celem jest de facto włączenie relacji państwo–Kościół do bieżącego sporu politycznego, czas na deklarację Grzegorza Schetyny. Przewodniczący PO powinien dziś jasno stwierdzić, czy legitymizuje antykościelną krucjatę Nowackiej, której wejście do Koalicji Obywatelskiej sam z tryumfem niedawno ogłaszał. I powiedzieć, czy pomysłem na walkę z PiS jest rozpętanie nowej wojny religijnej, bo do tego sprowadzają się postulaty Nowackiej.

Choć duża część katolików ma pretensje do partii Jarosława Kaczyńskiego, że nie zaostrzył ustawy aborcyjnej, PiS postanowiło ten temat zdjąć z agendy właśnie dlatego, by nie wywoływać – na swoją szkodę – wojny religijnej. Inicjatywa – nomen omen – Inicjatywy pokazuje nie tylko, jak lewacka stała się Nowacka, ale też, że lewica – widząc dziś, że postulaty odwołujące się do solidarności społecznej i polityki socjalnej zostały jej ukradzione przez PiS – sięga po broń większego kalibru.

Z punktu widzenia Nowackiej rozpoczęcie zbiórki podpisów pod projektem ustawy o świeckim państwie jest racjonalne. W Polsce radykalnie antyklerykalne postulaty zawsze znajdowały kilkuprocentowy elektorat. Sęk jednak w tym, że działając w sojuszu ze Schetyną, Inicjatywa działa też na konto Platformy. A to już poważniejszy problem.

Scena polityczna w Polsce jest przesunięta mocno w prawo. Ktoś może uznać, że skoro „Kler” obejrzało już 5 mln widzów, to znajdzie się wielu chętnych na dalsze grillowanie Kościoła. Tyle tylko, że na razie nic nie wskazuje na to, że film Wojciecha Smarzowskiego zaspokoił coś więcej niż wynikające z ludowego antyklerykalizmu sentymenty Polaków. Czym innym jest rechotanie w kinie, a czym innym realna chęć rozpoczęcia wojny religijnej. Dlatego dla PO może to być ślepy zaułek.