Ale podpisanie kontraktu z USA na zakup najnowocześniejszego systemu obrony przeciwrakietowej to moment historyczny. Jest krokiem milowym na drodze do zwiększenia bezpieczeństwa Polski – kolejnym po zakupie myśliwców F16 czy decyzji NATO o rozlokowaniu na terenie naszego kraju wojsk sojuszniczych. Doprowadził do tego ciąg decyzji rządu PiS, ale też jego poprzedników. Gabinetowi Mateusza Morawieckiego bez wątpienia należy się jednak uznanie za doprowadzenie do podpisania tak ważnej umowy.

Nie może to nam jednak zasłonić problemów, z którymi musi się zmierzyć nowy szef MON Mariusz Błaszczak, od niemal trzech miesięcy sprzątający w resorcie po swoim poprzedniku Antonim Macierewiczu. Co dalej z kosztowną modernizacją techniczną sił zbrojnych, np. z zakupem śmigłowców? Jak ma wyglądać podział kompetencji na szczytach armii? Co z Wojskami Obrony Terytorialnej?

Nie dziwi, że rząd w najbliższym czasie będzie próbował skorzystać wizerunkowo na umowie z Amerykanami. Podkreślanie spraw związanych z bezpieczeństwem militarnym to w końcu wypróbowany sposób na to, by zyskać sympatię obywateli. A w sytuacji, gdy kolejne sondaże pokazują, że ostatnie działania PiS – takie jak otwarcie drogi do degradacji PRL-owskich generałów czy rozdzielanie wysokich premii w rządzie – wcale się Polakom nie podobają, temat zakupu systemu antyrakietowego może być przez obóz władzy eksploatowany.

Tyle że posługiwanie się kwestią bezpieczeństwa narodowego dla ugrania paru punktów w sondażach niesie ze sobą ryzyko. Modernizacja armii i zwiększanie naszego potencjału obronnego nie powinny być przedmiotem sporu politycznego. Władza i opozycja mogą się różnić w sprawie tego, jak osiągać cel, jakim jest wzmocnienie Polski, ale nie mogą się spierać co do spraw zasadniczych. Zarówno politycy PO, jak i PiS powinni zrobić dziś wszystko, by ta sprawa nie stała się przedmiotem toczonej przez nich wojny. Bezpieczeństwo kraju jest ważniejsze niż drobne sukcesy w badaniach poparcia dla partii. Ani armia, ani rakiety Patriot nie mogą stać się bronią, którą wykorzystają przeciwko sobie rządzący i opozycja.