Uznał, że choć zmienia się społeczna akceptacja dla tego typu związków, to jednak rolą urzędów jest stosować się do przepisów. A te obecnie obowiązujące nie pozostawiają złudzeń, że związek dwóch osób tej samej płci nie jest małżeństwem. NSA wywiódł to zarówno z polskiej konstytucji, która mówi, że ochronie podlega małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety, jak i kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Co ciekawe, zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego niesłuszna jest argumentacja, że decyzja urzędu stanu cywilnego o odmowie rejestracji małżeństwa jednopłciowego jest niezgodna z konwencją o ochronie praw człowieka, a odmowa USC nie narusza prawa do prywatności i niedyskryminacji.

To zupełnie inne podejście niż na przykład na portugalskiej Maderze. Rok temu tamtejszy urząd stanu cywilnego udzielił głośnego ślubu dwóm Polakom mimo braku wymaganych dokumentów. Zamiast stosownych zaświadczeń z polskiego urzędu panowie przedstawili dowody hejtu w internecie (którego ofiarą padli, ponieważ zawieszają w sieci własne teledyski z gejowskim podtekstem). To wystarczyło, by portugalski urzędnik uznał, że skoro są prześladowani w ojczyźnie, musi wyjść naprzeciw ich prośbie.

Polski Naczelny Sąd Administracyjny, kierując się zdrowym rozsądkiem, uznał, że rolą urzędników nie jest stać w awangardzie obyczajowego postępu, lecz działać w granicach obowiązującego prawa. Trzeba wszak pamiętać, że przyznanie urzędnikom prawa do arbitralnego podchodzenia do przepisów byłoby bronią obosieczną. Nietrudno sobie przecież wyobrazić, że tak jak na Maderze znalazł się urzędnik o poglądach postępowych, równie dobrze mógłby się gdzieś znaleźć urzędnik naginający przepisy w imię ideologii, dajmy na to, neonazistowskiej. Dlatego zostawmy urzędnikom przestrzeganie prawa, a ideologom – ideologię.