Tym razem nie są to transparenty o „białej Europie” z Marszu Niepodległości, ale obrazki z Katowic.

Narodowcy powiesili tam na szubienicach sześć portretów europosłów Platformy, którzy głosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski. Akcja odbyła się pod hasłem „Nie dla współczesnej targowicy”.

Policja poinformowała w niedzielę, że „analizuje” zdarzenie i ustala tożsamość jego uczestników. A przecież ta sytuacja wymaga nie tylko analizy, ale przede wszystkim działania. Bo właśnie brak reakcji sprawia, że granice w sferze publicznej po raz kolejny zostały przekroczone. Prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki podkreśla, że „happening” był ostry, ale słuszny.

Bez zdecydowanej reakcji – także ze strony obecnego rządu – polska debata publiczna będzie się przesuwać w kierunku podobnych „ostrych” happeningów. A co będzie potem? Problem istnieje i nie można go bagatelizować. Katowicka demonstracja wpisuje się w trend, który nie jest dla Polski korzystny ani wewnętrznie, ani tym bardziej zewnętrznie. Pytanie, kiedy rządzący zdadzą sobie z tego sprawę.

Po Marszu Niepodległości trzeba było kilku dni na zdecydowaną wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy. Teraz jest już jasne, że słowa nie wystarczają.