W czasach, gdy najcenniejszym towarem w polityce jest chwila uwagi innych polityków i obywateli, bycie wyrzuconym ze swej partii, a szczególnie z PiS, staje się cennym kapitałem politycznym. Niestety, długość medialnej obecności tego młodego posła jest odwrotnie proporcjonalna do tego, co ma on do powiedzenia. Tym bardziej że ze słów głównego bohatera politycznego ostatnich dni wynika głównie, że Jarosław Kaczyński musi odejść. Teza rzeczywiście chwytliwa, ale nie niesie ze sobą zbyt głębokiej politycznej treści. Nic dziwnego, że poseł Rzepecki stał się natychmiast bohaterem wszystkich przeciwników PiS i Jarosława Kaczyńskiego, a jego wyrzucenie z PiS stało się ważnym tematem dla krytyków partii rządzącej.

Jednak daleki jestem od tego, by się oburzać na posła Rzepeckiego. Odejścia czy transfery między ugrupowaniami są solą polityki. Nie rozumieć tego to nie rozumieć mechanizmów, które rządzą naszym życiem publicznym. Nie po to Klub Parlamentarny PiS przyjmował ostatnio dwie posłanki, które odeszły z Klubu Kukiz’15, by teraz nie mieć bezpiecznej większości, która pozwoli dyscyplinować co bardziej krewkich posłów.

Ale wyrzucenie Rzepeckiego nie jest dla PiS rozwiązaniem problemu młodego polityka, który wypominał partii odejście od swych ideałów w kilku ważnych sprawach. Szykany wobec posła, który odważył się mieć własne zdanie, obnażają bowiem hipokryzję PiS. Dlaczego? „Prawo i Sprawiedliwość było, jest i będzie partią wolności” – mówił w lipcu tego roku na kongresie w Przysusze Jarosław Kaczyński. PiS powołał niedawno Narodowy Instytut Wolności, który będzie decydować o podziale publicznych środków między organizacje pozarządowe. Kaczyński proponował też powstanie Instytutu Wolności Naukowej, który miał dbać o swobodę badań naukowych. PiS szczyci się również, że pod jego rządami media publiczne wreszcie mówią prawdę i walczą o wolność słowa, zaś sam prezes PiS podkreśla, że w porównaniu z zachodnią Europą Polska jest ostoją wolności. Sprawa posła Rzepeckiego pokazuje jednak, jak PiS rozumie wolność. Jesteś wolny, gdy możesz mówić i robić wszystko, co chcesz, pod warunkiem że nie będzie to niezgodne z aktualną linią PiS. Gdzieś już podobną definicję kiedyś słyszałem.