Ekonomiści, zwłaszcza liberalni, przestrzegają, że podnoszenie podatków w sytuacji, gdy firmy liżą rany po lockdownach, a zwykli podatnicy próbują odbudować domowe budżety nadszarpnięte często z powodu utraty pracy bądź obcięcia pensji, to zły pomysł. Co rusz jednak pojawiają się pomysły windowania obciążeń. Także w Polsce. Polski Ład ma podatkowo uderzyć w firmy i klasę średnią. Czym to się skończy, nie wiadomo.

Swoje pomysły w tym zakresie ma też Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). Ale nie ogranicza się do naszego rynku krajowego. W najnowszym raporcie podpowiada, co można zrobić, by pomóc państwom na całym świecie. Pomysły są trzy. Wprowadzenie w skali świata minimalnej stawki podatku od dochodów dużych firm, czyli CIT, podatek klimatyczny od trucicieli środowiska oraz majątkowy od milionerów.

Próby opodatkowania majątków milionerów trwają od lat, w różnych częściach świata, z różnym skutkiem. Na ogół mizernym. Bogatych stać na szukanie luk w systemach i ucieczkę przed fiskusem. Chyba tym trudniej będzie rozwiązać ten problem w skali świata. Opodatkowanie trucicieli – tu powinno być łatwiej. Ale i tu nie zabraknie problemów. Bo co zrobić z krajami biedniejszymi? A jeśli uciekną do nich bogaci truciciele?

Najprostszy do wprowadzenia wydaje się globalny minimalny CIT. To alternatywa dla trudnego do wprowadzenia opodatkowania zysków transferowanych do rajów podatkowych. Rozmowy na ten temat już nakręca administracja amerykańska. Problem w tym, że to pomysł atrakcyjny dla bogatych państw Zachodu, znacznie mniej zaś dla tych rozwijających się. Niski CIT jest dla nich często jedną z przewag konkurencyjnych, które pomagają przyciągnąć inwestorów. Żeby daleko nie szukać, sięgają po nią na przykład kraje naszego regionu Europy. Polska też uczestniczy w tej swoistej wojnie podatkowej. I chyba łatwo się nie poddamy.

W sumie więc, choć pomysły PIE są oczywiście interesujące i mogłyby wedle szacunków Instytutu, dać rządom ogromne pieniądze, to do ich wprowadzenia bardzo daleka i wyboista droga. A zastrzyki finansowe dla budżetów potrzebne są tu i teraz. W pierwszej kolejności rządy będą więc sięgały po lokalne rozwiązania, u nas choćby po podwyżkę składki na ubezpieczenia zdrowotne.