Pociągi na wodór coraz bliżej polskich torów

Przewoźnicy chcą się pozbyć starych lokomotyw spalinowych, ale w nowe diesle inwestują coraz mniej chętnie. Nad wodorowymi napędami pracują już polscy producenci taboru razem z przyszłymi dostawcami paliwa.

Publikacja: 08.10.2020 21:00

Pociągi na wodór coraz bliżej polskich torów

Foto: Adobe Stock

Już wkrótce może się okazać, że elektryfikacja linii kolejowych, na których nie ma trakcji, stanie się niepotrzebna. Rozwiązaniem będzie wodorowy napęd lokomotyw. Zakupem pociągów napędzanych tym paliwem zainteresowany jest samorząd województwa wielkopolskiego. Jak podał branżowy portal nakolei.pl, w złożonych wnioskach o dofinansowanie taboru w ramach Krajowego Planu Odbudowy obok zakupu 20 elektrycznych zespołów trakcyjnych znalazło się 12 pojazdów o napędzie wodorowym.

Czytaj także: Europa testuje pociągi wodorowe

Nie chcą już diesli

Wprowadzenie na tory nowego rodzaju napędów rozważa także samorząd województwa pomorskiego. Tam wodorowe pociągi mogłyby kursować po 63-kilometrowej trasie Reda–Hel, którą z braku sieci trakcyjnej obsługują pojazdy z napędem spalinowym. Kolejnym odcinkiem dla pociągów wodorowych mogłaby się okazać trasa pomiędzy Tczewem a Chojnicami, gdyby odstąpiono od planów jej elektryfikacji. Według serwisu Rynek Kolejowy pomorski samorząd nie chce już inwestować w pociągi spalinowe. Jak twierdzi Michał Beim, ekspert z Instytutu Sobieskiego, podobną tendencję widać w Niemczech. – Niemcy chcą wykorzystać lokomotywy z dieslem, które już jeżdżą, a nowe zamówienia składane są na te z wodorem lub z superkondensatorem – mówi Beim.

Dwa lata temu napędzane wodorem lokomotywy Alstomu zaczęły pilotażowo kursować na trasie między Cuxhaven a Buxtehude. Ale wkrótce będzie ich znacznie więcej. – W przyszłym roku na trasy położone nad Morzem Północnym wjedzie 14 wodorowych szynobusów Alstom Coradia iLint. Będą nimi dysponować koleje EVB, należące do Dolnej Saksonii i kilku powiatów. Natomiast w 2022 r. 27 sztuk wodorowych szynobusów zacznie wykorzystywać samorządowa spółka Hesji – koleje HLB – obsługując nimi linie wokół Frankfurtu nad Menem, Wiesbaden i Moguncji – dodaje Beim. HLB będzie tankować lokomotywy w zakładach chemicznych Höchst. Jedno tankowanie pozwoli na przejechanie ok. 1 tys. km, co przy intensywnej eksploatacji przekłada się na jeden dzień.

Polscy producenci też chcą budować wodorowe lokomotywy. Takie plany ma PESA, która w końcu ubiegłego roku nawiązała dla tego projektu współpracę z Orlenem. Kilka miesięcy później przedstawiciele bydgoskiego producenta zapowiadali, że pojazd będzie gotowy w 2021 r. Koronawirus najprawdopodobniej wpłynie jednak na opóźnienie realizacji planów.

Projekty na hamulcu

Z powodu pandemii komplikuje się także wspólny projekt poznańskiej Fabryki Pojazdów Szynowych, PKP Cargo i Jastrzębskiej Spółki Węglowej, dla którego w ub.r. podpisany został list intencyjny. Ale mimo ograniczenia kontaktów i spowolnienia prac ma być realizowany. – Jesteśmy dalej zainteresowani pozyskaniem lokomotyw na wodór – zapewnia Krzysztof Losz, rzecznik PKP Cargo.

Jesienią ub.r. na targach kolejowych Trako ogniwo paliwowe zaprezentowała wspólnie z Deutsche Bahn spółka PKP Energetyka. – Na odcinkach, których nie będzie można zelektryfikować, obsługiwanych obecnie przez lokomotywy spalinowe, wodór jest alternatywą. Bardzo istotny w tych przypadkach jest nie tylko ekologiczny aspekt tego rozwiązania, ale także cicha praca silnika elektrycznego zasilanego ogniwem paliwowym – podkreśla Leszek Hołda, członek zarządu PKP Energetyka.

Rozwój wodorowych pociągów w Polsce przyniósłby duże korzyści spółkom paliwowym. Jesteśmy jednym z największych w Europie producentów wodoru: JSW pozyskuje go z gazu koksowniczego, będącego ubocznym produktem wytwarzania koksu. Z kolei Orlen zamierza produkować od przyszłego roku wodór w zakładach w Trzebini.

Ale dla przewoźników uruchomienie wodorowych pociągów nie będzie oznaczało jedynie przesiadki maszynisty do nowej lokomotywy. – Jesteśmy na etapie liczenia potencjalnych efektów: czy utrzymanie infrastruktury związanej z gromadzeniem wodoru, dostarczaniem go do pojazdów i całością obsługi technicznej okaże się bardziej opłacalne od instalacji trakcji elektrycznej – mówi Marek Nitkowski, wiceprezes zarządu Kolei Wielkopolskich.

Nowy rodzaj napędów powinien być elementem dużej wymiany taboru kolejowego w Polsce. Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że przewoźnicy musieliby kupić 1700 wagonów pasażerskich, prawie 900 elektrycznych zespołów trakcyjnych i 245 lokomotyw, żeby przed 2030 r. zastąpić tabor, którego wiek przekracza 40 lat. Tymczasem finansowe potrzeby związane z odnowieniem taboru można szacować nawet na 30 mld zł.

Już wkrótce może się okazać, że elektryfikacja linii kolejowych, na których nie ma trakcji, stanie się niepotrzebna. Rozwiązaniem będzie wodorowy napęd lokomotyw. Zakupem pociągów napędzanych tym paliwem zainteresowany jest samorząd województwa wielkopolskiego. Jak podał branżowy portal nakolei.pl, w złożonych wnioskach o dofinansowanie taboru w ramach Krajowego Planu Odbudowy obok zakupu 20 elektrycznych zespołów trakcyjnych znalazło się 12 pojazdów o napędzie wodorowym.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Transport
Branża lotnicza rozpala emocje. Temat kampanii wyborczych w całej Europie
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie