Kobieta trzymająca karton z napisem „Allez OPI-OMI" („Jazda, babciu i dziadku") była jedną z kluczowych postaci pierwszego etapu Wielkiej Pętli. To jej nieodpowiedzialne zachowanie, kiedy wychyliła się z transparentem na ulicę, szukając spojrzenia kamery, spowodowało olbrzymią kraksę.
Wpadł na nią Tony Martin z Jumbo-Visma, czyli drużyny faworyta Tour de France Primoża Roglicia. Peleton posypał się jak domino. Jasha Suetterling musiał wycofać się z wyścigu. Kraksa nie wpłynęła na wyniki, bo ci, których nie dotknęła, poczekali na pozostałych kolarzy.
Kobieta uciekła z miejsca zdarzenia. Dziś jej oraz świadków poszukuje żandarmeria, bo skargę wniósł organizator wyścigu, firma ASO. – 99 procent widzów zachowuje się dobrze, ale zawsze zdarzy się dwóch albo trzech idiotów – przyznaje bez ogródek w rozmowie z „L'Equipe" jej dyrektor Pierre-Yves Thouault.
Prokurator Brestu wszczął śledztwo w sprawie „spowodowania obrażeń ciała, które prowadzą do niezdolności do pracy nieprzekraczającej trzech miesięcy, w wyniku jawnego i umyślnego naruszenia obowiązku zachowania bezpieczeństwa lub rozwagi".
Sprawczyni grozi 1,5 tys. euro grzywny, ale kara może być wyższa – nawet 15 tys. euro kary oraz do roku pozbawienia wolności – jeśli skargę wniesie sam Suetterling.