Sukces Ganny to duża niespodzianka, bo środowy etap miał być polem do popisu dla specjalistów od górskich wspinaczek. Włoch doktoryzuje się w jeździe indywidualnej na czas - został w tej dziedzinie mistrzem świata, wygrał też sobotnią „czasówkę” otwierającą Giro d’Italia. Dwa dni po tym sukcesiej 24-latek strzegł swojego lidera Gerainta Thomasa, który upadł i połamał miednicę. Teraz, gdy Brytyjczyk wycofał się z wyścigu, jego koledzy dostali na trasie wolną rękę.
Zespół Ineos Grenadiers znalazł się w takiej samej sytuacji, jak podczas Tour de France. Kiedy tam kłopoty zdrowotne rozłożyły Kolumbijczyka Egana Bernala, szansy w ucieczkach zaczęli szukać Richard Carapaz i Michał Kwiatkowski, aż Polak wygrał etap.
Wspinaczka pod Valico di Montescuro oraz zjazd po śliskiej trasie były selektywne. Za Ganną na metę wpadła 23-osobowa grupa, w której zmieścili się wszyscy faworyci wyścigu. Jedenasty do mety dojechał Majka. Lider wyścigu, Portugalczyk Joao Almeida, walczył o miejsce na podium i bonifikatę. Ostatecznie minął „kreskę” trzeci, nadrabiając cztery sekundy nad rywalami, co być może pozwoli mu jeździć w różowej koszulce nieco dłużej.
Organizatorzy na szóstym etapie poprowadzą peleton z Castrovilliari do Matery. Na trasie będą dwa lotne finisze i premia górska trzeciej kategorii. Finisz odbędzie się na niezbyt ostrym podjeździe, co powinno sprzyjać silnym sprinterom oraz specjalistom od wyścigów klasycznych.
Transmisje z Giro d’Italia codziennie w Eurosporcie.