Choć chwilę po godzinie 11.00 woda zaczęła się powoli cofać, z prognoz wynika, że do kolejnych powodzi może dojść jutro oraz w niedzielę. Przed nadejściem fali rozległy się syreny alarmowe.

O godzinie 11.20 poziom przypływu wynosił niemal 154 centymetry. To o 35 centymetrów mniej niż we wtorek w nocy, gdy zalało prawie całe miasto. Ze względu na powódź zamknięto dla turystów plac św. Marka, który znajduje się w najniżej położonej część Wenecji. Władze miasta zdecydowały także o wstrzymaniu ruchu tramwajów wodnych. Mają one ruszyć za kilka godzin. Zamknięte są również szkoły, urzędy, wiele sklepów oraz restauracji.

Wczoraj włoski rząd ogłosił w Wenecji stan wyjątkowy. Dzięki temu, w trybie natychmiastowym uruchomiono fundusze pomocowe dla poszkodowanych. Mieszkańcy zniszczonych przez powódź domów otrzymają do 5 tys. euro odszkodowania, a firmy do 20 tys. euro.

Jak poinformował gubernator Wenecji Luca Zaia, krytyczna sytuacja będzie utrzymywać się co najmniej do niedzieli.  - Mamy nadzieję, że potem obniży się temperatura, pogoda się zmieni i będzie spokojniej - powiedział. - Spotkałem się z patriarchą weneckim w bazylice. Krypta znów zalana. Sytuacja jest niepokojąca i dramatyczna - dodał.