Festiwal zabytków techniki na polskiej mapie turystyki przemysłowej

Na turystykę przemysłową każda pora dobra, jest jednak kilka dni w roku, gdy na szlakach zabytków techniki para bucha, a koła idą w ruch. Rozpoczyna się sezon industrialnych festiwali. Najbliższy już w maju.

Publikacja: 11.04.2018 17:30

Foto: materiały prasowe

Przemysłowe trasy wytycza się na całym świecie – są sposobem na przyciągnięcie turystów, ocalenie pofabrycznej spuścizny i stworzenie miejsc pracy, które pociągną region ku postindustrii – czyli gospodarce, gdzie większość pracuje w usługach, branży IT czy sektorze innowacyjnych technologii. Samorządy polskich miast i województw wpisują się w ten, trwający od kilku dekad, trend – szlakiem przemysłu można pospacerować (lub podróżować) m.in. w Bydgoszczy, Krakowie, na Dolnym i Górnym Śląsku. Właścicielami zabytkowych obiektów – kopalni, hut, fabryk, dworców kolejowych – są jednak nie tylko samorządy – także przedsiębiorstwa państwowe i prywatne, stowarzyszenia albo osoby fizyczne działające poprzez fundacje.

Chronić przeszłość

I tak, w Dolnośląskiem działa Fundacja ochrony dziedzictwa przemysłowego Śląska, która stawia sobie za cel ochronę obiektów charakterystycznych dla rozwoju gospodarczego regionu. Misję realizują, jak dotąd, dwie własne placówki – Muzeum Hutnictwa Cynku Walcownia w katowickiej dzielnicy Szopienice (to akurat górnośląski przyczółek) oraz Muzeum przemysłu i kolejnictwa na Śląsku w podwałbrzyskiej Jaworzynie Śląskiej.

Jaworzyńska ekspozycja obejmuje zabytkowy tabor z XIX i XX wieku – 65 lokomotyw parowych, elektrycznych i spalinowych (polskich, niemieckich, angielskich i amerykańskich) oraz przeszło 80 wagonów i kolejowych pojazdów specjalistycznych. Pomiędzy tymi skarbami wiedzie trasa parowozowa, uruchomiona w efekcie modernizacji zabytkowej infrastruktury miejscowego węzła kolejowego.

W przygotowaniu kolejne obiekty – Fundacja zawiaduje także zespołem folwarczno-pałacowym Burghausów w Piotrowicach Świdnickich (powstanie tu Muzeum technik rolniczych), fragmentem fabryki porcelany Schlegelmilchów w Tułowicach k. Opola (przyszłe Muzeum śląskiej porcelany) oraz parowozownią w Dzierżoniowie (gdzie ma powstać filia Muzeum przemysłu i kolejnictwa). Ostatnio objęła opieką kolejny obiekt – XIX-wieczny, parowy Młyn Hilberta w Dzierżoniowie (z myślą o otwarciu tu Muzeum młynarstwa).

– Jesteśmy na początku drogi, której celem jest pokazywanie obiektów wciąż mogących prowadzić zasadniczą działalność, a także przybliżanie tych, którym powinęła się noga – wartościowych, ale nieobjętych jeszcze ochroną – wyjaśnia Maciej Mądry, zastępca dyrektora Muzeum przemysłu i kolejnictwa na Śląsku.

Forum inspiracji

Ta droga będzie miała ciąg dalszy, bo ostatnio Fundacja nawiązała współpracę z dolnośląskim urzędem marszałkowskim.

– Przy finansowo-organizacyjnym udziale urzędu stworzymy dolnośląską mapę zabytków techniki, na której znajdzie się około 25 obiektów z regionu – zapowiada Maciej Mądry, dodając przy tym, że mapę należy rozumieć szerzej niż tylko oznaczenie zabytków. – To będzie swego rodzaju forum inspiracji, platforma wymiany myśli pomiędzy właścicielami zabytkowych obiektów a tymi, którzy rozważają zakup takiej nieruchomości.

Przedsięwzięcie ma objąć zarówno muzea dokumentujące dawne techniki, obiekty nadal pełniące pierwotne funkcje, jak też i takie, w których produkcja ustała, a teraz szukają pomysłu na siebie. Praca nad ocaleniem i promocją historii dolnośląskiego przemysłu trwa bez przerwy, jednak raz do roku wysiłek jest zwielokrotniany – odbywa się Festiwal zabytków techniki. Organizowana od pięciu lat impreza potrwa w tym sezonie wyjątkowo długo, od 14 do 20 maja, a dni robocze pozwolą na zwiedzenie czynnych zakładów przemysłowych. Wśród nich znajdzie się wałbrzyska koksownia Victoria (ponad 130-letnia tradycja pozwala jej mienić się jedną z najstarszych w Europie) czy Zakłady porcelany stołowej Karolina w Jaworzynie Śląskiej (działają od 1860 r.).

Goście odwiedzą też młyn gospodarczy w Siedlimowicach (wciąż działający w oparciu o dawną technologię), Starą kopalnię w Wałbrzychu (przekształconą w Centrum nauki i sztuki) oraz Dworzec Świebodzki we Wrocławiu (175 lat temu otwarto tu linię Wrocław-Świebodzice, drugą najstarszą trasę kolejową w granicach dzisiejszej Polski).

Festiwal zabytków techniki obejmie większość obiektów z planowanej dolnośląskiej mapy, jednak – jak przyznaje wicedyrektor Muzeum w Jaworzynie – po niektórych zostały jedynie mury, nie należy więc spodziewać się wielkich atrakcji. – Dlatego zadowoli nas nie tylko pięć tysięcy gości, ale nawet sto osób, które przyjdą, zobaczą, a później będą bronić tych obiektów – argumentuje.

Szlak dla miliona

Każdy z rozwijających się w Polsce szlaków dziedzictwa przemysłowego ma nieco inny charakter i koncepcję działania. Nie sposób jednak nie zauważyć, że standardy wytycza Górny Śląsk. Szlak zabytków techniki województwa śląskiego (SZT) ruszył w 2006 roku, dziś składają się nań 42 obiekty ukazujące tradycję górniczą i hutniczą, energetykę, kolejnictwo, łączność, przemysł spożywczy. Czasem są to muzea i skanseny, czasem zamieszkałe kolonie robotnicze i działające zakłady pracy.

Mamy zatem imponujące Muzeum Śląskie z podziemną ekspozycją w dawnej kopalni Katowice, katowicki Szyb Wilson (dziś największa w kraju prywatna galeria sztuki), pobliskie osiedle robotnicze Nikiszowiec (które dzięki lokalnej społeczności łapie drugi oddech), browary w Tychach, Żywcu i Cieszynie, elektrownię i karbidownię kopalni Książątko w Łaziskach Górnych (Muzeum energetyki), fabrykę zapałek Karola von Gehliga i Juliana Hucha w Częstochowie (Muzeum produkcji zapałek)... długo by wymieniać. A jeszcze dłużej zwiedzać.

Oferta coraz bogatsza, zatem i zainteresowanie przemysłowym dziedzictwem rośnie. W 2009 roku śląski Szlak odwiedziło 469 tysięcy turystów, rok później ich liczba przekroczyła pół miliona, a w roku ubiegłym gości było już 945 tysięcy. Pora na milion. Prawdopodobnie uda się w tym sezonie.

– Samo tylko Muzeum Śląskie (jeden z obiektów dołączonych w zeszłym roku – red.) odwiedza rocznie 250 tysięcy osób – zauważa Adam Hajduga, kierownik referatu promocji dziedzictwa industrialnego w urzędzie marszałkowskim woj. śląskiego. Zastrzega przy tym, że nie jest to obiekt typowo „szlakowy", bo ekspozycja muzeum nie dotyczy jedynie historii industrialnej czy historii samej kopalni Katowice, dlatego podaje też inną liczbę, bliską 75 tysięcy – tylu gości Muzeum Śląskiego zainteresowało się wydarzeniami związanymi z tematyką przemysłową. Nie bez znaczenia dla frekwencji pozostaje też zeszłoroczna decyzja UNESCO o wpisie dwóch obiektów SZT – Zabytkowej kopalni srebra oraz Sztolni czarnego pstrąga w Tarnowskich Górach – na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Tarnogórskie podziemia – obok Muzeum górnictwa węglowego w Zabrzu i Muzeum Browaru Żywiec – należą do miejsc najchętniej odwiedzanych, ale i inne, nie tak spektakularne zabytki też mogą spokojniej spojrzeć w przyszłość. W marcu zarząd województwa poinformował o przekazaniu ponad 56 mln złotych z Regionalnego programu operacyjnego województwa śląskiego – czyli środków z Unii Europejskiej – na rzecz dziewięciu obiektów ze Szlaku. Pieniądze trafią m.in. do Czeladzi, Tychów, Bytomia i Rudy Śląskiej.

Kobieca ręka

Od roku 2010 SZT organizuje swoje święto. Industriada to jednodniowy festiwal, podczas którego każdy z obiektów pokazuje, co ma najlepszego. A zwykle i więcej, bo na ten czerwcowy dzień planowane są koncerty, spektakle, występy teatrów ulicznych, seanse filmowe z muzyką na żywo... – nie sposób obejrzeć nawet dziesiątej części atrakcji. W ubiegłorocznej edycji imprezy wzięło udział 84 tys. osób. W tym roku – 9 czerwca – święto odbędzie się w 46 miejscach, bowiem do przystanków na Szlaku dołączą cztery obiekty zaprzyjaźnione: Fabryka pełna życia (była fabryka obrabiarek) w Dąbrowie Górniczej, Osiedle patronackie Huty Silesia w Rybniku, Przystań Łabędy na Kanale Gliwickim i Stara fabryka drutu w Gliwicach.

– Cieszę się, że podczas festiwalu wybrzmi kwestia zabytków hydrotechnicznych na Kanale Gliwickim, co w Roku Odry – rzeki pozytywnej energii, ogłoszonym przez sejmik województwa śląskiego, jest szczególnie potrzebne – mówi Henryk Mercik, członek zarządu województwa śląskiego (SZT jest marką stworzoną przez wojewódzki samorząd).

Kolejne Industriady kręcą się wokół wybranego motywu przewodniego. Były przemysłowe legendy, był rytm maszyny, były światło, energia i – oczywista – praca. Tegorocznej edycji towarzyszy hasło „Industria jest kobietą", które pozwoli zaprezentować nieznane, bardziej kobiece oblicze zabytków techniki. „Przemysł i historia naszego regionu wydają się domeną mężczyzn, których niemal odruchowo kojarzymy z ciężką pracą fizyczną. Mężczyźni pracują pod ziemią, przy wielkich piecach, przy maszynach; wykonują niebezpieczne zadania. Takie stereotypy zacierają obraz. Przemysł nigdy nie był i nie jest światem bez kobiet. Życiorysy mężczyzn są lepiej znane i lepiej udokumentowane, ale losy kobiet były i są równie ważne. Poszukamy tych opowieści i zaprezentujemy dzieje kobiet związanych z industrialną historią regionu" – zapowiadają organizatorzy.

9 czerwca będzie więc okazją do szukania odpowiedzi na pytania o to, jaka była rola kobiet w historii industrializacji i codzienności poszczególnych zakładów. Co zawdzięczają im pracujący tam mężczyźni? Jakie zajęcia w przemyśle były i są „typowo" kobiece? Czy takie nadal istnieją? Motyw tegorocznego festiwalu pozwoli przypomnieć o kobietach-właścicielkach, na czele z Joanną Schaffgotsch z domu Gryzik, dziedziczką fortuny śląskiego magnata przemysłowego Karola Goduli. I o kobietach-naukowcach – od Marii Cunitz (XVII-wiecznej astronom urodzonej w dolnośląskiej Świdnicy) do Marii Göppert-Mayer (katowiczanki, jednej z dwóch laureatek Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki). One, i wiele innych, ośmieszały dawny slogan „3xK" wyznaczający kobiece zainteresowania (Kinder, Küche, Kirche – kołyska [dosł. dzieci], kuchnia, kościół), stawiając na inne „K" – karierę naukową lub biznesową.

Europejska wspólnota

O ile Śląsk to w znacznej mierze górnictwo i hutnictwo, o tyle bydgoski szlak TeH2O przypomina, że historia tego miasta wiąże się z wodą. Koordynatorzy trasy stawiają na hasło „ludzie i technika", zatem istotnym elementem narracji stały się biografie osób związanych z przemysłową historią. Taka jest m.in. opowieść o zacumowanej na Brdzie stalowej barce towarowej Lemara, stanowiącej dziś miejsce koncertów, lekcji i spotkań. Zbudowana w 1937 roku na zamówienie szypra Adolfa Schmidta, ochrzczona od imion jego rodziców – Leona i Marianny, stała się nie tylko miejscem pracy, ale i życia rodzinnego. Krótka to była radość, bo wkrótce barka trafiła w ręce Niemców, potem Sowietów, wreszcie przejęła ją PRL, a właściciel stał się li tylko użytkownikiem. Pływała jeszcze po jego śmierci, aż do 1982 roku. Później pełniła funkcje biurowo-hotelowe, by od 2009 roku – uratowana od złomowania i wyremontowana – gościć ciekawych wodno-przemysłowej historii.

Lemara to jeden z piętnastu przystanków na bydgoskiej trasie, obok spichrzów nad Brdą, Kanału Bydgoskiego, Wyspy Młyńskiej czy wieży ciśnień i hali pomp wodociągowych. Wszystkie biorą udział w organizowanym od 2015 roku pikniku TehoFest (w ubiegłym roku frekwencja przekroczyła 4 tysiące). Zazwyczaj jednodniowy, jednak tym razem – jako że 2018 ustanowiono Rokiem bydgoskiego dziedzictwa przemysłowego – organizatorzy z Miejskiego centrum kultury zapowiadają kilkudniowy cykl imprez, z kulminacją 15 września.

Warto, bo wśród bydgoskich atrakcji tyka też bomba, niezwiązana bezpośrednio z H2O. Exploseum to ekspozycja umiejscowiona w budynkach poniemieckiej DAG Fabrik Bromberg, gdzie w latach 1939–1945 produkowano materiały wybuchowe na potrzeby Trzeciej Rzeszy.

Dziś w Puszczy Bydgoskiej kryje się siedem pofabrycznych budynków, ale szacuje się, że pod koniec 1944 r. stało ich ponad tysiąc, a każdy był pilnie strzeżoną tajemnicą. O ogromie przedsięwzięcia niech świadczy to, że obecne Exploseum – na zwiedzenie którego trzeba przeznaczyć co najmniej dwie godziny – zajmuje zaledwie 1 procent dawnej powierzchni DAG. W 2015 roku obiekt został włączony w skład Europejskiego szlaku dziedzictwa przemysłowego (ERIH), jako szósty w Polsce punkt kotwiczny (obok łódzkiej Manufaktury, Zabytkowej kopalni srebra w Tarnowskich Górach, Tyskiego Browarium, Kopalni Guido w Zabrzu oraz Muzeum Browaru w Żywcu).

Dlatego 1 maja, dla uczczenia Międzynarodowego dnia solidarności ludzi pracy, Exploseum zaprasza na ERIH Day, który połączy we wspólnym tańcu (dosłownie!) niemal 50 punktów na trasie Europejskiego szlaku dziedzictwa przemysłowego. Obok bydgoszczan wezmą w nim udział organizatorzy z Belgii, Czech, Estonii, Holandii, Niemiec, Norwegii czy Wielkiej Brytanii, ale też obiekty ze szlaków górno- i dolnośląskiego: Muzeum górnictwa węglowego oraz Szyb Maciej w Zabrzu, Zabytkowa kopalnia srebra w Tarnowskich Górach, Zabytkowa kopalnia Ignacy w Rybniku i Stara kopalnia w Wałbrzychu.

Niech się tańczy 1 maja.

Opinia

Wojciech Saługa, marszałek województwa śląskiego

W pierwszym święcie Szlaku Zabytków Techniki, zorganizowanym w 2010 r., wzięło udział 27 tys. osób. W ciągu siedmiu lat ta liczba uległa potrojeniu. Życzliwe reakcje publiczności, nagrody przyznawane przez branżę turystyczną i nowe obiekty, które chcą dołączyć do festiwalu i Szlaku, to chyba najlepsza recenzja, jaką można wystawić Industriadzie. Przynależność do Szlaku to nie tylko prestiż i możliwość współtworzenia wartościowego „produktu turystycznego", ale także korzystanie z działań promocyjnych i szkoleniowych organizowanych przez samorząd województwa. Co jednak najważniejsze, to także szansa na pozyskanie – w drodze konkursu – poważnego dofinansowania inwestycji w ramach regionalnego programu operacyjnego dotyczącego renowacji obiektów dziedzictwa kulturowego województwa śląskiego.

Przemysłowe trasy wytycza się na całym świecie – są sposobem na przyciągnięcie turystów, ocalenie pofabrycznej spuścizny i stworzenie miejsc pracy, które pociągną region ku postindustrii – czyli gospodarce, gdzie większość pracuje w usługach, branży IT czy sektorze innowacyjnych technologii. Samorządy polskich miast i województw wpisują się w ten, trwający od kilku dekad, trend – szlakiem przemysłu można pospacerować (lub podróżować) m.in. w Bydgoszczy, Krakowie, na Dolnym i Górnym Śląsku. Właścicielami zabytkowych obiektów – kopalni, hut, fabryk, dworców kolejowych – są jednak nie tylko samorządy – także przedsiębiorstwa państwowe i prywatne, stowarzyszenia albo osoby fizyczne działające poprzez fundacje.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego