- Pracownik został wezwany do sądu w charakterze świadka. Nie poinformował nas o tym, nie stawił się do pracy. Dopiero po fakcie przedstawił wezwanie z potwierdzeniem stawienia się. Broni się, że zgłosił nieobecność i jej powód już następnego dnia, czyli w terminie, o jakim mówią przepisy. Czy ma rację? – pyta czytelnik.
Nie.
O znanej z góry przyczynie nieobecności w pracy pracownik powinien poinformować z wyprzedzeniem. Wtórną kwestią jest przedstawienie dowodów usprawiedliwiających tę nieobecność.
Czytaj także: Samowolny urlop to nieobecność nieusprawiedliwiona
Czas na zgłoszenie
Jak wynika z § 2 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 15 maja 1996 r. w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy (tekst jedn. DzU z 2014 r., poz. 1632), w razie zaistnienia przyczyn uniemożliwiających stawienie się do pracy, pracownik ma obowiązek niezwłocznie zawiadomić pracodawcę o przyczynie swojej nieobecności i przewidywanym okresie jej trwania, nie później niż w drugim dniu nieobecności w pracy. Niedotrzymanie tego terminu może być usprawiedliwione szczególnymi okolicznościami uniemożliwiającymi terminowe dopełnienie przez pracownika obowiązku określonego w tym przepisie, zwłaszcza jego obłożną chorobą połączoną z brakiem lub nieobecnością domowników albo innym zdarzeniem losowym.
Bez niespodzianek
Zatem termin na poinformowanie pracodawcy o nieobecności w pracy zależy od okoliczności. Jeżeli pracownik z góry zna przyczynę tej nieobecności lub może ją przewidzieć, powinien uprzedzić o niej przełożonego, podając jednocześnie przewidywany okres jej trwania.