W ten sposób, w wyroku z 17 maja 2017 r. (II PK 94/16), Sąd Najwyższy zinterpretował podstawowy obowiązek pracownika do przestrzegania przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy.
Spór dotyczył ustalenia, czy doszło do wypadku przy pracy. Podczas nocnej zmiany pracownica zajmująca się pakowaniem makaronów, straciła przytomność i upadając na podłogę uderzyła głową w paletę. Okazało się, że od młodości cierpi na epilepsję. Zataiła informację o chorobie podczas profilaktycznych badań wstępnych, jak i okresowych. Nie poinformowała też o tym pracodawcy, który dopuścił ją do pracy w nocy na podstawie pozytywnego zaświadczenia lekarskiego.
W wyniku przeprowadzonego postępowania zespół powypadkowy uznał, że zdarzenie nie było wypadkiem przy pracy, lecz skutkiem ataku epilepsji. Z ustaleniami protokołu powypadkowego nie zgodziła się pracownica i społeczny inspektor pracy. W związku z tym, kobieta pozwała pracodawcę do sądu pracy.
Sądy niższych instancji przyznały rację pracownicy stwierdzając, że dopuszczenie jej do pracy na podstawie oczywiście błędnego zaświadczenia lekarskiego stanowiło przyczynę zewnętrzną wypadku przy pracy. Sąd rozpoznający apelację uznał, że pracodawca powinien był wychwycić błąd w zaświadczeniu lekarskim, skoro znał przebieg zdarzenia podczas nocnej zmiany, kiedy pracownica straciła przytomność – zwłaszcza, że kilka lat wcześniej kobieta również doznała ataku padaczki w fabryce. Już po pierwszym ataku epilepsji w pracy pracodawca skierował ją do lekarza medycyny pracy, który orzekł o jej zdolności do pracy (przy czym nie udzieliła informacji o epilepsji). Jednak mimo dopuszczenia jej do pracy po pierwszym zdarzeniu, pracodawca przeniósł ją czasowo na inne, lżejsze stanowisko. Zarówno sąd pierwszej, jak i drugiej instancji oceniły, że mimo zaświadczenia lekarskiego stwierdzającego zdolność do pracy, pracodawca był świadomy stanu zdrowia pracownicy i powinien zorientować się, że zaświadczenie lekarza jest wadliwe.
Z takim wyrokiem nie zgodził się pracodawca, który wniósł kasację. Sąd Najwyższy przyznał mu rację. Sędziowie zwrócili w szczególności uwagę, że pracodawca nie ma specjalistycznej wiedzy lekarskiej umożliwiającej zweryfikowanie zaświadczenie lekarskiego, a w szczególności do oceny, czy utrata przytomności w miejscu pracy była spowodowana atakiem padaczki (a nie została ona wywołana inną przyczyną). Sąd Najwyższy przyznał, że pracodawca mógł dążyć do wyjaśnienia powodów utraty przytomności pracownicy już w przypadku pierwszego zdarzenia kilka lat wcześniej. Jednak fakt, że zaniechał dalszego wyjaśniania sprawy, nie oznacza, że wiedział, iż kobieta cierpi na epilepsję.