Bezpieczny List: pracownicy bez pensji chcą iść do sądu

Według InPostu zaległe wynagrodzenia to sprawa nowego właściciela spółki. Prawnicy nie mają tej pewności, pracownikom pozostaje sąd.

Publikacja: 25.08.2016 07:07

Ponad 1200 osób, które były zatrudnione na etacie w Bezpiecznym Liście, spółce-córce InPostu, może s

Ponad 1200 osób, które były zatrudnione na etacie w Bezpiecznym Liście, spółce-córce InPostu, może skierować sprawę do sądu przeciwko byłemu pracodawcy.

Foto: materiały prasowe

Osoby, które były zatrudnione w Bezpiecznym Liście, do niedawna spółce córce InPostu, zapowiadają złożenie pozwu zbiorowego. Nie dostali pensji za lipiec. Termin wypłaty minął 10 sierpnia. Teraz organizują się na Facebooku.

Problem w tym, że InPost przed terminem wypłaty sprzedał spółkę pocztową za jedyne 10 tys. zł nieznanej firmie Tenes One. Wojciech Kądziołka, rzecznik InPostu, tłumaczy, że problem z wynagrodzeniami to teraz sprawa Tenes One.

Zarząd, nie właściciel

Dla zatrudnionych w Bezpiecznym Liście – media podają, że może to być nawet 1,2 tys. osób – pracodawca jednak się nie zmienił.

– Przejęcie udziałów spółki, która zatrudnia pracowników, nie ma bezpośredniego wpływu na uprawnienia pracowników zatrudnionych przez taką spółkę. Spółka handlowa ma bowiem odrębną osobowość prawną od swoich udziałowców, akcjonariuszy bądź wspólników – tłumaczy Katarzyna Sarek, radca prawny z kancelarii Raczkowski Paruch. I dodaje, że z nabyciem udziałów pracodawcy nie wiąże się przejście zakładu pracy na podstawie art. 231 k.p., bo podmiot, który zatrudnia pracowników, się nie zmienia. Pracownicy powinni więc swoje roszczenia kierować do samej spółki Bezpieczny List, a ona zapłacić ich wynagrodzenia i odprowadzić składki ZUS.

Jeżeli spółka nie będzie w stanie pokryć zobowiązań wobec pracowników, mogą żądać zapłaty bezpośrednio od członków zarządu spółki. Członkowie zarządu ponoszą bowiem w pewnych sytuacjach odpowiedzialność za zobowiązania spółki. Jest tak, jeżeli wyegzekwowanie należności od spółki okazało się bezskuteczne, a zobowiązania powstały w trakcie kadencji członka zarządu. Mogą oni jednak zwolnić się z tej odpowiedzialności, np. jeżeli udowodnią, że w porę złożyli wniosek o upadłość spółki.

Wsparcie z Funduszu

Jeżeli spółka okaże się niewypłacalna, pracownicy mogą skorzystać z pomocy Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

– Pracownicy nie zostaną bez swoich wynagrodzeń, ale ich wyegzekwowanie wraz z odsetkami może potrwać. W stosunkach pracowniczych nie ma jednak zastosowania procedura pozwu zbiorowego. Sąd może połączyć sprawy pracowników do wspólnego rozpoznania w trybie 219 kodeksu postępowania cywilnego – tłumaczy Waldemar Gujski, adwokat.

Zastrzega jednak, że władze spółki mogą zostać zmuszone do zapłaty pracowniczych pensji, jeżeli za ich kadencji wynagrodzenie było wymagalne. Zgodnie z przepisami odpowiedzialność ponosi ten zarząd, w którego kadencji przypadała data wypłaty. Marszałek województwa, który obsługuje FGŚP, może wystąpić z roszczeniem m.in. do zarządu spółki.

W gorszej sytuacji od pracowników są zleceniobiorcy, bo ich roszczenia są zaspokajane po upadłości spółki w dalszej kolejności. Nie mogą się też domagać wypłaty wynagrodzeń z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, chyba że pod umową-zleceniem był ukryty etat, a sąd ustali stosunek pracy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: k.wojcik@rp.pl

Opinia

prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego

Sprzedaż spółki i wymiana jej władz niekoniecznie zwalnia z odpowiedzialności za wierzytelności. Jeżeli źródło jej problemów finansowych tkwi w przeszłości, roszczenia pracowników może pokryć jej stary zarząd. Trzeba jednak najpierw wykazać, że działał z zamiarem pokrzywdzenia wierzycieli lub za jego kadencji zaistniały przesłanki ogłoszenia upadłości, a on nie wystąpił z takim wnioskiem. Automatyczne pociąganie do odpowiedzialności członków zarządu za wierzytelności spółki kapitałowej jest niemożliwe.

Osoby, które były zatrudnione w Bezpiecznym Liście, do niedawna spółce córce InPostu, zapowiadają złożenie pozwu zbiorowego. Nie dostali pensji za lipiec. Termin wypłaty minął 10 sierpnia. Teraz organizują się na Facebooku.

Problem w tym, że InPost przed terminem wypłaty sprzedał spółkę pocztową za jedyne 10 tys. zł nieznanej firmie Tenes One. Wojciech Kądziołka, rzecznik InPostu, tłumaczy, że problem z wynagrodzeniami to teraz sprawa Tenes One.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego