Osoby, które były zatrudnione w Bezpiecznym Liście, do niedawna spółce córce InPostu, zapowiadają złożenie pozwu zbiorowego. Nie dostali pensji za lipiec. Termin wypłaty minął 10 sierpnia. Teraz organizują się na Facebooku.
Problem w tym, że InPost przed terminem wypłaty sprzedał spółkę pocztową za jedyne 10 tys. zł nieznanej firmie Tenes One. Wojciech Kądziołka, rzecznik InPostu, tłumaczy, że problem z wynagrodzeniami to teraz sprawa Tenes One.
Zarząd, nie właściciel
Dla zatrudnionych w Bezpiecznym Liście – media podają, że może to być nawet 1,2 tys. osób – pracodawca jednak się nie zmienił.
– Przejęcie udziałów spółki, która zatrudnia pracowników, nie ma bezpośredniego wpływu na uprawnienia pracowników zatrudnionych przez taką spółkę. Spółka handlowa ma bowiem odrębną osobowość prawną od swoich udziałowców, akcjonariuszy bądź wspólników – tłumaczy Katarzyna Sarek, radca prawny z kancelarii Raczkowski Paruch. I dodaje, że z nabyciem udziałów pracodawcy nie wiąże się przejście zakładu pracy na podstawie art. 231 k.p., bo podmiot, który zatrudnia pracowników, się nie zmienia. Pracownicy powinni więc swoje roszczenia kierować do samej spółki Bezpieczny List, a ona zapłacić ich wynagrodzenia i odprowadzić składki ZUS.
Jeżeli spółka nie będzie w stanie pokryć zobowiązań wobec pracowników, mogą żądać zapłaty bezpośrednio od członków zarządu spółki. Członkowie zarządu ponoszą bowiem w pewnych sytuacjach odpowiedzialność za zobowiązania spółki. Jest tak, jeżeli wyegzekwowanie należności od spółki okazało się bezskuteczne, a zobowiązania powstały w trakcie kadencji członka zarządu. Mogą oni jednak zwolnić się z tej odpowiedzialności, np. jeżeli udowodnią, że w porę złożyli wniosek o upadłość spółki.