Zmiana treści żądania nie uzasadnia przywrócenia terminu na wniesienie pozwu przeciwko pracodawcy – tak uznał Sąd Najwyższy.
Przekonała się o tym M.W., którą 23 czerwca 2009 r. wójt odwołał ze stanowiska dyrektora gminnego centrum kultury (GCK). W terminie siedmiu dni M.W. złożyła pozew o przywrócenie do pracy. Następnie zmodyfikowała go na rozprawie. Domagała się stwierdzenia przez sąd, że odwołanie było nieskuteczne, a tym samym, że jej zatrudnienie trwa. W konsekwencji sądy nie rozpatrywały jej pierwotnego pozwu, lecz zajmowały się jedynie zmodyfikowanym żądaniem, które oceniły jako nieusprawiedliwione.
Ponowny pozew...
Po przegranej i dwa lata od odwołania ze stanowiska powódka wniosła ponownie powództwo o przywrócenie jej do pracy na stanowisku dyrektora GCK. Żądanie zostało przez sądy oddalone. Powodem było niezachowanie wynikającego z art. 264 § 1 kodeksu pracy terminu.
Zgodnie z tym przepisem odwołanie od wypowiedzenia umowy o pracę wnosi się do sądu pracy w ciągu siedmiu dni od dnia doręczenia wypowiedzenia.
Sądy wskazały, że powódka nie wnosiła o przywrócenie siedmiodniowego terminu. Nawet gdyby z takim wnioskiem wystąpiła, to w badanej sprawie nie mógłby on zostać rozpatrzony pozytywnie. A to dlatego, że nie występowały okoliczności, które by przywrócenie terminu mogły usprawiedliwiać. W ocenie sądów bowiem zmodyfikowanie na rozprawie przed sądem pracy treści pozwu – zamiast przywrócenia do pracy powódka domagała się stwierdzenia, że jej stosunek pracy cały czas istnieje – nie jest okolicznością uzasadniającą przywrócenie terminu w sprawie o zwolnienie z pracy.