Jak wiadomo, w kapitalizmie obowiązuje domniemana, choć nigdzie nie zapisana, zasada, że pracodawca ma prawo doboru pracowników wedle swojego uznania. Nawet jeśli ktoś uważa inaczej i przywoła różnego rodzaje „ale", to ta zasada jest fundamentem kapitalizmu. Uważając inaczej, należy się zastanowić, jakiego systemu gospodarczego sobie życzymy. Nie można domagać się od przedsiębiorcy, aby płacił podatki, zatrudniał ludzi i tak naprawdę utrzymywał całą sferę budżetowo-administracyjną państwa, jeżeli pozbawi się go elementarnych swobód gospodarczych. Moim zdaniem, cała ideologia prawa pracy jest położona poniżej tego aksjomatu.
Czytaj także: Przyczyna wypowiedzenia może być przyszła
Niemniej, zgodnie z art. 45 kodeksu pracy, pracownik może zakwestionować wypowiedzenie, które jest nieuzasadnione. Na wszelki wypadek powiem, że jedną z niewielu niewątpliwych rzeczy w rozumieniu tego przepisu jest to, że w tym sformułowaniu nie chodzi o to, że wypowiedzenie nie zawiera uzasadnienia (takie wypowiedzenie jest wadliwe z przyczyn formalnych), ale o to, że jest niesłuszne. Czyli – że nie odpowiada pewnym kryteriom.
Jeszcze w czasach Polski Ludowej Sąd Najwyższy w 1985 r. sformułował wytyczne uchwałą pełnego składu Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (uchwała z 27 czerwca 1985 r., III PZP 10/85). Rola takiej uchwały w ówczesnym porządku była inna. Stanowiła ona sui generis przepis prawa. Nie tylko ja uważam, że od tego czasu w kwestii interpretacji art. 45 kodeksu pracy nie powiedziano aż tak wiele mądrzejszego.
Pierwsza teza wytycznych głosi, że przy wykładni określenia „nieuzasadnione wypowiedzenie" użytego w art. 45 k.p. należy kierować się zasadami ustroju i celami PRL. Gdyby wyrzucić ten PRL, to należałoby powiedzieć to samo, jak sądzę, na gruncie obecnego systemu. Większość tez wytycznych jest podobnie ogólna i zarazem moralistyczno-aksjologiczna.