Szefowie dużych agencji zatrudnienia do dziś wspominają sytuację z przełomu lat 2007/2008, gdy klienci „podbierali" im pracowników tymczasowych, proponując stałą pracę na etacie. Na razie powrót tamtego „rynku kandydata" wciąż wydaje się odległą perspektywą, choć przybywa branż i regionów, w których to firmy rywalizują o pracowników.
– W projektach dużym IT problemem są kandydaci, którzy w umówionym dniu nie zjawiają się, gdyż w międzyczasie dostali lepszą ofertę – mówi Agnieszka Bulik, dyrektor ds. prawnych i PR w agencji Randstad.
Agencje pracy tymczasowej, które w ub.r. biły rekordy obrotów i zatrudnienia, przewidują, że nowe przepisy wprowadzające od 2016 r. obowiązkowe składki ZUS od umów-zleceń mogą im pomóc w biznesie. W kilka lat liczba pracowników tymczasowych, która w 2014 r. wzrosła do rekordowych 700 tys. osób, może sięgnąć 1,5 mln. O ile w ramach presji na zatrudnianie na etatach politycy nie zabiorą się np. do ograniczania pracy tymczasowej.
Nadążać za zmianami
Jak podkreśla Tomasz Walenczak, dyr. operacyjny agencji zatrudnienia Manpower, system, w którym wszyscy będziemy pracować na zasadach etatu, jest utopią, w praktyce niekorzystną dla biznesu i inwestycji w Polsce.
– Gospodarka potrzebuje działań, które pozwolą szybko i efektywnie dostosować się do nieustannie zmieniającej się rzeczywistości, jaką jest rynek pracy. A to dają właśnie elastyczne formy zatrudnienia – zaznacza Walenczak.