W czwartek minął termin na implementację zmian w dyrektywie o delegowaniu pracowników.
Przewiduje ona, że w czasie 12-miesięcznego okresu dozwolonego delegowania zagraniczni przedsiębiorcy mają stosować w pełni lokalne przepisy o wypłacie wynagrodzeń. Jest problem, bo w większości państw UE zasady obliczania pensji czy dodatkowe składniki wynagrodzenia wynikają nie tylko z powszechnie obowiązujących przepisów, ale także z lokalnych czy branżowych układów zbiorowych pracy, które zagraniczny przedsiębiorca będzie musiał najpierw odnaleźć, a później właściwie zastosować. Za błąd musi zaś liczyć się z drakońskimi karami. Co prawda poszczególne państwa UE już od 2016 r. mają obowiązek publikowania informacji o obowiązujących na ich terenie przepisach, ale często są one niekompletne lub dostępne tylko w języku danego państwa. Zwykle nie ma tam też informacji o nowych zasadach, jakie właśnie wchodzą w życie.
– Niemal we wszystkich krajach regulacje wdrażające rewizję dyrektywy wchodzą w życie w ostatniej chwili – mówi adw. Joanna Torbé z kancelarii Torbé & Partnerzy. – W efekcie wielu przedsiębiorców będzie spóźnionych.
Czytaj także: Powrót z delegacji w niedzielę bez rekompensaty
Najlepszym tego przykładem jest dekret w sprawie delegowania pracowników przyjęty we Francji 29 lipca, na dzień przed terminem implementacji dyrektywy. Trudno oczekiwać od zagranicznych przedsiębiorców delegujących pracowników do Francji, aby dostosowali się do tej regulacji w tak krótkim czasie.