Uważaj na to, co wpisujesz do umowy o pracę

Nadgorliwość pracodawców przy regulowaniu w angażach wielu zagadnień, które z formalnego punktu widzenia nie wymagają zgody podwładnych, bywa szkodliwa.

Aktualizacja: 05.06.2016 09:25 Publikacja: 05.06.2016 08:54

Uważaj na to, co wpisujesz do umowy o pracę

Foto: 123RF

W praktyce najczęściej dotyczy to czasu pracy. Szef tylko napyta sobie biedy, gdy brak zgody etatowca na zmianę wpisanych do umowy postanowień zakończy ich współpracę.

Załoga bez głosu

Pracodawcy organizują pracę zatrudnionych. Oznacza to m.in., że (z pewnymi ustawowymi ograniczeniami) mają prawo wskazać stosowany do nich system czasu pracy oraz dni i godziny aktywności zawodowej. Przesądza o tym art. 150 kodeksu pracy. Najwłaściwszym miejscem do określenia zasad czasu pracy jest u zatrudniających co najmniej 20 pracowników regulamin pracy. W uzwiązkowionych firmach w grę wchodzi także układ zbiorowy pracy. Mniejsi szefowie wydają natomiast specjalne jednostronne obwieszczenie na ten temat.

Przełożony nie musi więc uzyskać zgody zatrudnionego na zatrudnienie go np. w podstawowym lub zadaniowym systemie czasu pracy. Decyduje o tym szef (ewentualnie w porozumieniu ze związkami zawodowymi, jeśli działają w firmie). W regulaminie pracy lub obwieszczeniu pracodawca powinien więc określić np., że grupa zatrudnionych (wszyscy, jedynie pracownicy konkretnego działu lub działów, osoby zatrudnione na wymienionych przez szefa stanowiskach, itd.) pracuje w konkretnym systemie czasu pracy, w wyznaczonych dniach i godzinach.

Często spotykaną i niezbyt udaną praktyką jest natomiast przenoszenie takich zagadnień do indywidualnych angaży. Dlaczego nie jest to dobre? Choćby z tego powodu, że wszelkie zmiany raz ustalonych w ten sposób warunków będą wymagały (ponownie) indywidualnych uzgodnień. Jeśli podwładny nie przystanie na te modyfikacje, szef będzie musiał zastanowić się nad koniecznością wręczenia mu wypowiedzenia zmieniającego, które może zakończyć się rozstaniem. Niewykluczone, że na tym komplikacje się nie skończą.

Przykład

Spółka zatrudnia 35 pracowników. Według regulaminu pracy wszyscy pracują w podstawowym systemie czasu pracy od poniedziałku do piątku, od 8 do 16. Kontrakty pięciu podwładnych odwołują się do systemu zadaniowego czasu pracy. Jeden z nich pozwał spółkę o zapłatę dodatku i wynagrodzenia za nierozliczone nadgodziny z ostatnich trzech lat. Argumentuje, że należą mu się ekstrabenefity za każdym razem, gdy był w biurze po 16. Uzasadnia to tym, że - zgodnie z regulaminem pracy - był zatrudniony w systemie podstawowym, a nie zadaniowym. Dodatkowo zapowiada poinformowanie o nieprawidłowościach inspekcji pracy. Według niego pracodawca nie miał prawa nie rejestrować jego godzin pracy - jest to możliwe przy zatrudnieniu w zadaniowym, a nie podstawowym systemie czasu pracy.

Po co ryzykować

W tym przykładzie szef niepotrzebnie utrudnił sobie życie. Jest małym pracodawcą, nie ma związków zawodowych. Zamiast wprowadzać zadaniowy czas pracy do kontraktów, mógł wydać jednostronny aneks do regulaminu pracy. I wtedy sprawa byłaby jasna.

Teraz musi wdawać się w dyskusję, czy do zatrudnionego stosuje się reżim podstawowy, czy zadaniowy. Ten ostatni nieco komplikuje drogę podwładnego do uzyskania dodatkowej rekompensaty za godziny spędzone w biurze po 16. Sąd i Państwowa Inspekcja Prcy mogą uznać, że w tym przypadku korzystniejszy dla podwładnego, a więc mający pierwszeństwo, jest podstawowy system czasu pracy. Czym to grozi pracodawcy? Przegraniem sporu sądowego i grzywną od inspekcji pracy.

Masz pytanie, wyślij e-mail, tygodnikpraca@rp.pl

Zdaniem autorki

Patrycja Zawirska, radca prawny, partner w K&L Gates

Jeśli chodzi o czas pracy, zasadniczo najlepszą praktyką jest wskazywanie w indywidualnych angażach jedynie wymiaru czasu pracy, tj. tego, czy podwładny pracuje na cały, czy na część etatu. Z pewnością nie należy w umowach wpisywać dni ani godzin pracy. Lepiej też powstrzymać się od pisania o mających zastosowanie normach czasu pracy - szczególnie, że pracodawcy bardzo często robią przy tym niekorzystne dla siebie błędy. W tym zakresie najczęstsza pomyłka polega na określeniu, że czas pracy nie może przekraczać 40 godzin w pięciodniowym tygodniu pracy. Tymczasem według art. 129 § 1 kodeksu pracy chodzi o przeciętnie 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w okresie rozliczeniowym.

W praktyce najczęściej dotyczy to czasu pracy. Szef tylko napyta sobie biedy, gdy brak zgody etatowca na zmianę wpisanych do umowy postanowień zakończy ich współpracę.

Załoga bez głosu

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara