#RZECZoPRAWIE - Waldemar Gujski: dlaczego pracodawcy zwalniają przed długim weekendem

Termin siedmiu dni na wniesienie odwołania od wypowiedzenia umowy od pracę krzywdzi pracowników - uważa mec. Waldemar Gujski, gość programu #RZECZoPRAWIE

Aktualizacja: 27.05.2016 17:52 Publikacja: 27.05.2016 15:59

Waldemar Gujski

Waldemar Gujski

Foto: tvrp

Z Waldemarem Gujskim, adwokatem, partnerem w kancelarii Gujski Zdebiak, Mateusz Rzemek rozmawiał o zwolnieniach wręczanych przed długim weekendem i postulatach zmian w prawie.

Według mec. Gujskiego pracodawcy wręczają pracownikom wypowiedzenia przed długimi weekendami, żeby utrudnić im odwołanie do sądu. Pracownik ma 7 dni na złożenie takie odwołania, jeśli dostanie wypowiedzenie przed wolnymi dniami, faktyczny czas na złożenie pozwu ulegnie znaczącemu skróceniu, bo z siedmiu dni wypadają cztery. Moim zdaniem państwo powinno zmienić przepisy w tym względzie, bo krzywdzą one pracowników. Nie ma uzasadnienia, by zostawić w przepisach termin 7-dniowy skoro termin pierwszej rozprawy i tak wypada nie wcześniej niż po pół roku od przyjęcia pozwu. Postuluję wprowadzenie terminu 14 dni, tyle samo, co przy dyscyplinarce. Choć np. we Włoszech pracownik ma aż dwa miesiące na odwołanie od wadliwego wypowiedzenia.

Nie wierzę, by pracodawcom zależało na utrzymaniu krótkiego terminu na odwołanie od wypowiedzenia, gdyż boją się zasądzania wysokich odszkodowań z tytułu wadliwych wypowiedzeń. Pracownik otrzymuje bowiem odszkodowanie w wysokości pensji za jeden miesiąc, nawet jeśli bez pracy pozostawał kilka lat. Pamiętajmy też o tym, że coraz częściej pracodawcy wolą iść z pracownikiem na przedsądową ugodę i zapłacić mu nawet większe odszkodowanie niż latami angażować się w proces.

Odszkodowania zasądzane w sprawach ze stosunku pracy powinny być wyższe. Postuluję odejście od instytucji przywrócenia do pracy na rzecz dużo większego odszkodowania. Po kilkunastu miesiącach czy kilku latach u pracodawcy tak bardzo może zmienić się sytuacja, że pracownik po prostu nie ma gdzie wrócić.

- Jest szansa na wprowadzenie takich zmian w prawie, bo wkrótce prace zaczyna komisja kodyfikacyjna prawa pracy – zauważył red. Rzemek.

- Tak, pod warunkiem, że komisja posłucha głosu praktyków – mówił mec. Gujski.

Jakie jeszcze zmiany postulują specjaliści od prawa pracy? Brak jest uzasadnienia dla utrzymywania możliwości zatrudniania prezesów na etacie. Ze istoty stosunku pracy wynika podległość, praca pod nadzorem, wykonywanie poleceń. Pytam: kto jest przełożonym prezesa? Przecież jemu nikt nie ma prawa wydawać poleceń, co potwierdzają przepisy kodeksu spółek handlowych. Prawo pracy stoi z nimi w sprzeczności. Według mnie etat dla prezesa służy tylko ochronie jego uprawnień pracowniczych. Pytanie, czy prawo pracy powinno chronić osoby na wysokich stanowiskach, zarabiające np. sto tysięcy miesięcznie?

Kolejną zmianą trzeba objąć finansowanie zwolnień chorobowych pracowników. Dziś pracodawca płaci za 33 dni zwolnienia, a dopiero potem przejmuje to ZUS. Tymczasem pracodawca po to płaci składki, by państwo płaciło za czas choroby.

Kolejną sprawą jest urlop na żądanie. Jestem za jego zniesieniem, choć wiem, że pracownicy bardzo sobie cenią to uprawnienie. Pracodawca nie może bowiem odmówić wolnego na żądanie bez naprawdę istotnej przyczyny. Wyobraźmy sobie jednak mikroprzedsiębiorcę zatrudniającego siedem osób, z których wszystkie biorą urlop na żądanie w tym samym dniu. Takie rzeczy się zdarzają.

- A co z nadgodzinami? Nie można ich planować, nie można przekraczać ich limitu, ale tajemnicą poliszynela jest, że np. w korporacjach pracuje się codziennie po 13 godzin – mówił Mateusz Rzemek.

- Pracownicy mają w takiej sytuacji roszczenia o nadgodziny. Zadaniowy czas pracy nie jest tu wytłumaczeniem dla pracodawcy, bo powinien on tak ustalać zadania, by pracownik zdążył je wykonać w ciągu 8 godzin. Pracodawcy powinni się strzec się nadgodzin - roszczenia o wynagrodzenie za nadgodziny przedawniają się dopiero po 3 latach, a do tego pracownikowi przysługują korzystne 8-proc. odsetki – mówił mec. Gujski.

Jego zdaniem państwo nie może odwracać się od pracowników, którzy są słabszą stroną stosunku pracy, bo nic dobrego z tego nie wyniknie.

- Jeśli władza nie interesuje się prawem pracy, to prawo pracy zainteresuje się władzą – stwierdził adwokat.

Waldemar Gujski w #RZECZoPRAWIE:

Z Waldemarem Gujskim, adwokatem, partnerem w kancelarii Gujski Zdebiak, Mateusz Rzemek rozmawiał o zwolnieniach wręczanych przed długim weekendem i postulatach zmian w prawie.

Według mec. Gujskiego pracodawcy wręczają pracownikom wypowiedzenia przed długimi weekendami, żeby utrudnić im odwołanie do sądu. Pracownik ma 7 dni na złożenie takie odwołania, jeśli dostanie wypowiedzenie przed wolnymi dniami, faktyczny czas na złożenie pozwu ulegnie znaczącemu skróceniu, bo z siedmiu dni wypadają cztery. Moim zdaniem państwo powinno zmienić przepisy w tym względzie, bo krzywdzą one pracowników. Nie ma uzasadnienia, by zostawić w przepisach termin 7-dniowy skoro termin pierwszej rozprawy i tak wypada nie wcześniej niż po pół roku od przyjęcia pozwu. Postuluję wprowadzenie terminu 14 dni, tyle samo, co przy dyscyplinarce. Choć np. we Włoszech pracownik ma aż dwa miesiące na odwołanie od wadliwego wypowiedzenia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona