Zdaniem Ministerstwa Rozwoju takie rozwiązanie pozwoli pracodawcy w czasie epidemii wysłać pracownika na zaległy urlop bez jego zgody. Ma to zapobiec kumulacji urlopów niewykorzystanych za zaległe lata oraz nabytych w bieżącym roku kalendarzowym.
– Zmiana ma na celu zmniejszenie obciążeń pracodawców dotkniętych kryzysem, którzy nie mają teraz zajęcia dla swoich pracowników, a w okresie wakacji, gdy mam nadzieję gospodarka odżyje, będą musieli udzielać im wolnego – komentuje prof. Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert prawa pracy z Federacji Przedsiębiorców Polskich. – W praktyce to, co chce wprowadzić ustawodawca, już się wydarzyło, bo wielu pracowników podeszło poważnie do kłopotów pracodawców i częściowo już wykorzystali tegoroczne urlopy. Warto się też zastanowić, jak będą wyglądały tegoroczne wakacje, gdy nasza gospodarka będzie stawała na nogi. Czy to dobry moment, by pracownicy brali wolne i wyjeżdżali na wakacje? Myślę, że powinni zdawać sobie sprawę, że trzeba się będzie zająć odbudowywaniem tego, co zostało stracone przez epidemię – dodaje profesor.
Bez obijania się
Zmienią się także przepisy dotyczące pracy zdalnej. W myśl komunikatu Ministerstwa Rozwoju ma to zapewnić równe traktowanie pracowników i zapobieganie ewentualnym nadużyciom polegającym np. na tym, że osoby, które nie mają warunków do wykonywania pracy zdalnej, korzystają z tego. – Ważne, by ustawodawca nie przesadził z regulowaniem pracy zdalnej, bo może ją spotkać to, co telepracę – zauważa prof. Spytek-Bandurska. – Przez nadmiar przepisów telepraca nie jest obecnie powszechnie wykorzystywana. Dlatego zasady pracy zdalnej powinny być każdorazowo uzgadniane przez pracodawcę z załogą, bo każda firma ma inną specyfikę. Ważne, by w przepisach znalazło się, że odmowa podjęcia pracy zdalnej nie oznacza negatywnych konsekwencji dla zatrudnionego. A także, by miał on możliwość rezygnacji z pracy zdalnej na wniosek, gdy uzna, że w jego przypadku się nie sprawdza.
W projekcie pojawiły się też regulacje pozwalające pracodawcom jednostronnie zrywać umowy o zakazie konkurencji po ustaniu zatrudnienia. Chodzi o to, by nie musieli płacić pracownikowi ustawowego odszkodowania za niepodejmowanie konkurencyjnej pracy. Pytanie, po co ta regulacja, gdy już obecnie wystarczy, że pracodawca raz nie zapłaci i były pracownik jest zwolniony z zakazu.
Etap legislacyjny: trafi do Sejmu
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan